Czuję wsparcie ze strony klubu - rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, graczem Energi Czarnych Słupsk

Marcin Dutkiewicz jakiś czas temu nabawił się poważnej kontuzji kolana. Na naszych łamach opowiada m.in. o tym, jak przebiega proces rehabilitacji i czy chciałby nadal grać w słupskim klubie.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Jak się czujesz po operacji, którą przeszedłeś w ubiegłym tygodniu?

Marcin Dutkiewicz: Czuję się już troszkę lepiej. Noga już trochę mniej mnie pobolewa, bo wiadomo, że po samym zabiegu to wszystko jest świeże. Nie ukrywam, że w szpitalu trochę się wymęczyłem, bo to znieczulenie trochę późno odeszło, ale na szczęście jest już to za mną. Od poniedziałku rozpocząłem rehabilitację w Słupsku.

Jak będzie ona wyglądała?

- Dwa dni po zabiegu dostałem wytyczne od lekarza, żeby napinać mięsień czworogłowy - wyprostowaną nogę trochę podnosić, tak aby cokolwiek tam popracowało, żeby nie doszło do zaniku mięśni. Od poniedziałku zacząłem rehabilitację z Dawidem Bocianem, który się tego podjął. Któryś z chłopaków będzie mnie podwoził na trening, bo przez najbliższe cztery tygodnie będę musiał o kulach chodzić z racji uszkodzonej łąkotki. Jeżeli odstawię kule to wówczas ta rehabilitacja nieco pójdzie szybciej.

Po operacji mówiłeś, że nie czułeś w ogóle kolana. Teraz już się to zmieniło?

- Muszę powiedzieć, że przed operacją dostałem zastrzyk w kręgosłup. Pamiętam, że pierwsza noc po zabiegu była trudna, miałem problemy, żeby zasnąć. Tym bardziej, że nienawidzę spać na plecach, więc musiałem się jakoś przeboleć. Teraz czuję już to kolano. Jedyne co mnie pobolewa to więzadło poboczne, które jest naciągnięte.

Ile będziesz pauzował? Słyszałem, że ostatnie diagnozy mówią tylko o pięciu miesiącach. To prawda?

- Jest taka możliwość, ale wszystko zależy od rehabilitacji. Muszę powiedzieć, że ja operację miałem wykonywaną nieco inną specyfiką niż wszyscy - bo miałem wstawione wiązadło syntetyczne zaplecioną końcówką swojego wiązadła krzyżowego. Plusem jest tego fakt, że można szybciej do sportu wrócić. Przy normalnym zabiegu możliwe, że mógłbym stracić cały kolejny sezon.

Czujesz wsparcie ze strony klubu?

- Oczywiście, że tak. Codziennie dostawałem sms-y od trenera Urlepa, prezesa Twardowskiego, czy Marcina Sałaty. Pierwszą konsultację miałem u doktora Cieśli i prezes Twardowski dał jasno do zrozumienia, że mam wybrać sobie miejsce, gdzie chcę być operowany. Klub to wszystko pokrył i za to im bardzo dziękuję. Czuję duże wsparcie ze strony działaczy.

Jaka była twoja reakcja na film "cała Polska trzyma kciuki za Marcina Dutkiewicza", w którym wielu ludzi związanych z koszykówką przekazywało pozdrowienia w twoją stronę?

- Muszę powiedzieć, że byłem w szoku. Dla mnie to była olbrzymia niespodzianka. Nieskromnie powiem, że byłem wzruszony. Nigdy bym się tego nie spodziewał. W momencie kontuzji zobaczyłem ile życzliwych osób za mną stoi. Człowiek na co dzień nie jest w stanie sobie o tym pomyśleć. Kilka razy oglądałem ten filmik. Ten kto zrobił ten klip, to zasługuje na wielką nagrodę.

Myślisz już o swojej przyszłości?

- Na razie jest cisza, żadne sygnały do mnie nie docierają. Zdaję sobie jednak sprawę, że te rozmowy zaczynają się pod koniec kwietnia. Nie koncentruję się na kolejnym sezonie. Moim celem jest dojście do siebie, dobrze przejść okres rehabilitacji.

Chciałbyś kontynuować swoją karierę w Słupsku?

- Dobrze czuję się w tym mieście. Zresztą ten filmik pokazał, ile osób za mnie trzyma kciuki. Zostałem zauważony i z tego się bardzo cieszę, ale nie wybiegam aż tak daleko do przodu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×