Houston Rockets czwartkowej nocy nie zdołali odbudować się po porażce z OKC Thunder. Drużyna z Teksasu zawitała do United Center, gdzie zmobilizowane Byki od samego początku dyktowały warunki gry. Rakiety rozegrały bardzo słabe spotkanie i w końcowym rozrachunku poległy aż 87:111.
Gdy cały zespół rzuca na 35-procentowej skuteczności z gry, a lider, w tym przypadku James Harden, zdobywa zaledwie 8 punktów przy pięciu stratach, nie można myśleć o końcowym sukcesie. Po stronie przyjezdnych z Teksasu zawiedli praktycznie wszyscy. - W każdym możliwym aspekcie gry skopali nam tyłki - mówił po meczu niezadowolony trener Rockets, Kevin McHale.
Na słowa pochwały zasłużył tylko Jeremy Lin. Rezerwowy rozgrywający zdobył 21 "oczek" w 24 minuty spędzone na placu boju. Zdobycze punktowe reszty? Chandler Parsons 2, Terrence Jones 2, Donatas Motiejunas 2, Omri Casspi 4, Patrick Beverly 9, Dwight Howard 12. Lepiej zostawić to bez komentarza.
Chicago Bulls losy czwartkowego pojedynku rozstrzygnęli na swoją korzyść już w trzeciej kwarcie. Miejscowi wygrali ten fragment 35:16, a nie do zatrzymania był wówczas Mike Dunleavy.
33-letni absolwent uczelni Duke w pierwszej części meczu zapłacił wysoką cenę za zajęcie właściwej pozycji obronnej i wymuszenie faulu ofensywnego. Mike przyjął przypadkowy cios łokciem od Chandlera Parsonsa, a jego twarz błyskawicznie zalała się krwią.
Dunleavy powrócił jednak na parkiet i 18 ze swoich 21 punktów zdobył w trzeciej kwarcie. 19 "oczek" dla zwycięskiej drużyny zdobył jeszcze Kirk Hinrich, a 18 Carlos Boozer. Świetnie spisał się również Joakim Noah, który zapisał przy swoim nazwisku 13 punktów, 10 zbiórek oraz 9 asyst.
Bulls w wielkim stylu zrewanżowali się Rockets za porażkę z grudnia i tym samym zanotowali trzydzieste szóste zwycięstwo w sezonie 2013/2014.
Oklahoma City Thunder szybko odegrała się Los Angeles Lakers za porażkę w Staples Center. Grzmot na własnym parkiecie nie dał najmniejszych szans przyjezdnym z Hollywood i pokonał Jeziorowców już po raz trzeci w trwających rozgrywkach.
Kevin Durant nie zwalnia tempa. Skrzydłowy czwartkowej nocy zaliczył trzydziesty kolejny mecz ze zdobyczą powyżej 25 punktów. To najdłuższa seria w jego karierze. W przeszłości dłuższą popisał się tylko Michael Jordan.
25-latek zdobył tym razem 29 "oczek", trafiając wszystkie 11 rzutów wolnych. Tyle samo punktów skompletował również Russell Westbrook, który jeszcze przy okazji rozdał 9 piłek. 13 zbiórek miał Serge Ibaka.
- Myślę, że wyszliśmy na parkiet z dobrym nastawieniem obronnym. Oni mają naprawdę trudnych do upilnowania graczy. Trzech lub czterech strzelców z Pau Gasolem pod koszem. Myślę, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty, dopasowaliśmy się przy zmianach krycia i nie daliśmy im dużo łatwych pozycji - powiedział zadowolony z gry swoich podopiecznych Scott Brooks, trener OKC Thunder.
19 punktów dla bezradnych Jeziorowców zdobył natomiast Jodie Meeks, a 16 rezerwowy, Kent Bazemore. Lakers z bilansem 22-43 plasują się obecnie na samym dole Konferencji Zachodniej.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Wyniki:
Chicago Bulls - Houston Rockets 111:87 (25:20, 25:22, 35:16, 26:29)
(Dunleavy 21, Hinrich 19, Boozer 18 - Lin 21, Howard 12, Hamilton 12)
Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 102:97 (23:30, 24:23, 21:14, 34:30)
(Teague 22, Millsap 17, Carroll 15, Korver 15 - Ilyasova 22, Knight 20, Henson 12, Adrien 12)
Oklahoma City Thunder - Los Angeles Lakers 131:102 (33:19, 27:27, 41:31, 30:25)
(Durant 29, Westbrook 29, Ibaka 15 - Meeks 19, Bazemore 16, Gasol 14)