W Trójmieście Rosa nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Dość powiedzieć, że po pierwszej połowie przegrywała szesnastoma punktami, a ostatecznie poległa aż 75:102. Była to, obok przegranej ze Stelmetem, najbardziej dotkliwa porażka radomian w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. Za tamto starcie w szeregach ekipy z Mazowsza na wyróżnienie zasłużyli jedynie Jakub Dłoniak (22 "oczka") i Elijah Johnson (18). Amerykanina nie ma już jednak w tym zespole i, co tu dużo ukrywać, bez niego koledzy radzą sobie dużo lepiej.
Tę tezę potwierdzają ostatnie wyniki drużyny - z czterech pojedynków wygrała trzy, a triumf w Koszalinie zapewnił jej miejsce w pierwszej "szóstce" tabeli. Do dwóch starć kończących tę fazę rozgrywek - z Treflem Sopot i Anwilem Włocławek - podopieczni Wojciecha Kamińskiego mogą więc podejść "na luzie" i jeszcze poprawić swoją pozycję. Obecnie znajdują się na piątej lokacie (31 punktów) z bilansem 11-9, mając jedno "oczko" przewagi nad Energą Czarnymi Słupsk i tracąc tyle samo do wyprzedzającego ich Anwilu (bilans 12-8). Choć swojego najbliższego rywala już nie dogonią, to, jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Ekipa prowadzona przez Dariusa Maskoliunasa przystąpi do konfrontacji na Mazowszu po porażce we Wrocławiu. - Mieliśmy bardzo słabą skuteczność w tamtym spotkaniu. To tak naprawdę nas pogrzebało. Zabrakło rzutów z otwartych pozycji. Zawaliliśmy pierwszą połowę, a w drugiej niestety nie udało się tego obronić. Śląsk nie dał nam wrócić do gry - przyznaje Adam Waczyński.
Lider Trefla zwraca uwagę na dobrą dyspozycję Rosy. Jak podkreśla, ten mecz może mieć duże znaczenie w kontekście pojedynków w "lidze szóstek", gdyż pozwoli wypracować przewagę psychologiczną. W sobotnie popołudnie atutem radomian będzie z pewnością własna hala, która powinna zapełnić się kompletem publiczności.
Choć podopieczni Kamińskiego borykali się w tym tygodniu z problemami zdrowotnymi, do starcia z sopocianami przystąpią w niemal pełnym składzie, poza uczestniczącym w rozgrywanym w Radomiu turnieju finałowym mistrzostw Polski juniorów starszych Damianem Jeszke. - W minionym tygodniu osiągnęliśmy wyznaczony przed sezonem cel. Jest to przyjemne uczucie, ale z zasady każdy sportowiec po osiągnięciu wyznaczonego celu wyznacza sobie następny, jeszcze trudniejszy. Z nami jest podobnie - zaznacza szkoleniowiec.
Pasjonująco zapowiada się rywalizacja amerykańskich rozgrywających obu zespołów - Lance'a Jetera i Korie Luciousa - Sarunasa Vasiliauskasa z Kamilem Łączyńskim, skrzydłowych: Waczyńskiego z Dłoniakiem i Łukaszem Majewskim, a także środkowych - Yemi Gadri-Nicholsona z Kirkiem Archibeque'iem.
Początek sobotniego meczu 20. kolejki o godz. 17.