Obaj amerykańscy podkoszowi wyszli w pierwszych "piątkach" swoich drużyn. Od początku spotkania toczyli pasjonującą walkę pod koszem. Nie brakowało zbiórek, ważnych punktów oraz efektownie kończonych akcji przez obu zawodników. Ostatecznie zwycięsko z tej rywalizacji wyszedł Yemi Gadri-Nicholson.
Choć center Trefla przebywał na parkiecie ponad 7 minut mniej od Kirka Archibeque'a, zgromadził na swoim koncie 7 "oczek" więcej od środkowego Rosy (24 do 17 w tej statystyce), ale zebrał mniej piłek (9 do 12). W czwartej kwarcie trafił dwa bardzo ważne rzuty z półdystansu, a więc pozycji, wydawałoby się, nietypowej dla siebie. Decyzje były jednak pewne, ręka nie zadrżała.
Gadri-Nicholson był, co oczywiste, zadowolony po zakończeniu pojedynku. - To był bardzo trudny mecz. Nie brakowało w nim walki do ostatniej syreny. Jestem szczęśliwy z tego, że dobrze wytrzymaliśmy trudy tego starcia i odnieśliśmy zwycięstwo - skomentował wydarzenia na parkiecie. Amerykanin zrehabilitował się więc za słaby występ przeciwko Śląskowi Wrocław, w którym przyćmił go Paul Miller.
Uwagę należy zwrócić także na kolejny świetny mecz Archibeque'a. Środkowy radomian zanotował kolejne już w bieżących rozgrywkach double-double i jest bez wątpienia najrówniej grającym zawodnikiem swojego zespołu w drugiej rundzie.