Michał Chyliński przez kilka miesięcy zmagał się z kontuzją stopy. Gracz miał tzw. złamanie-zmęczeniowe jednej z kości. Zawodnik miał znacznie wcześniej wrócić do koszykówki, ale proces rehabilitacji przedłużał się i ostatecznie Chyliński przez pięć miesięcy musiał odpoczywać od koszykówki.
Gracz znalazł się w składzie w czwartkowym spotkaniu przeciwko Śląskowi Wrocław. Wydawało się, że Chyliński na parkiet wyjdzie tylko, jeśli będzie taka konieczność, ale trener Miodrag Rajković posłał reprezentanta Polski do boju już w pierwszej kwarcie, kiedy po dwóch błędach w obronie Jakuba Karolaka punkty zdobywał Paweł Kikowski.
Chyliński wyszedł na parkiet i trzeba powiedzieć, że znacznie uprzykrzył życie graczowi Śląska Wrocław. - Trener przed meczem mówił, że zagram i zobaczymy jak to będzie wyglądało, ale szczerze powiem, iż takiej ilości minut się nie spodziewałem - podkreśla w rozmowie z naszym portalem gracz PGE Turowa Zgorzelec, który w czwartek rzucił trzy punkty.
- Jeśli chodzi o mój występ to wiadomo, że jeszcze dużo pracy przede mną i to widać, ale jestem zadowolony. Stopa wytrzymała i to jest najważniejsze. Cieszy mnie również zwycięstwo naszej drużyny. Starałem się dać jak najwięcej od siebie w obronie. Na atak jeszcze przyjdzie pora - zaznacza Chyliński.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]