Zagraliśmy zespołowo i zasłużyliśmy na wygraną - rozmowa z Jarosławem Mokrosem, graczem Energi Czarnych Słupsk

- Atmosfera była naprawdę kapitalna, co nas niosło do lepszej gry. Byliśmy lepszą drużyną i zasłużyliśmy na zwycięstwo - mówi Jarosław Mokros.

Karol Wasiek: Życie bywa przewrotne, prawda?

Jarosław Mokros: Oczywiście, zgadzam się z tobą w 100 procentach. Pewnie masz na myśli sytuację z Marcinem Dutkiewiczem i moje wejście do pierwszej piątki. Naprawdę szkoda mi naszego kapitana, ale taki niestety jest sport.

To prawda. Twoje losy w Słupsku też były przewrotne, bo w pewnej chwili wydawało się, że już odejdziesz, a teraz wychodzisz w pierwszej piątce. Taki scenariusz wziąłbyś w ciemno?

- Czy ja miałem odchodzić? Nic mi na temat nie wiadomo (śmiech). Nie będę ukrywał, że wziąłbym taki scenariusz w ciemno. Pojawiła się szansa gry w pierwszej piątce i będę starał ją wykorzystać. Cieszę się, że wygraliśmy z Koszalinem i każdy z nas dołożył do tego swoją cegiełkę i to najważniejsze.

Wychodzenie w pierwszej piątce jest chyba ważną kwestią dla koszykarza?

- Tak, bo to zawsze jest jakieś wyróżnienie dla koszykarza. Myślę, że na pewno pewność siebie wzrasta, bo nie siedzę na ławce i nie zastanawiam się, jak wejdę w dany mecz. A tak prosto po rozgrzewce wchodzę na parkiet i łatwiej jest mi wejść w mecz.

Jarosław Mokros: Atmosfera była fantastyczna
Jarosław Mokros: Atmosfera była fantastyczna

To takie odwzorowanie sytuacji ze Startu Gdynia.

- Tak, chociaż tam też bywało przewrotnie, bo raz byłem w pierwszej piątce, a raz nie. Wracając do obecnego sezonu, to cieszę się, że sytuacja jest jaka jest. Jest mało Polaków i siłą rzeczą musimy grać jak teraz gramy. Zasada jest jednak prosta: będziemy grali dobrze to będziemy dłużej przebywać na parkiecie.

Które elementy chciałbyś poprawić?

- W ataku jeszcze więcej jestem w stanie z siebie dać, ale muszę powiedzieć, że na treningu dużo nad tym pracuję. Muszę popracować nad zbiórką, bo w tym elemencie zawsze byłem aktywny.

Rzut za trzy?

- To element, nad którym bardzo mocno pracuję, nie tylko w tym sezonie. W ubiegłym roku wraz z Michałem Jankowskim bardzo dużo nad tym wspólnie pracowaliśmy. Po treningach oddawaliśmy po 200-300 rzutów.

Wcześniej w tym elemencie nie czułeś się taki pewny?

- Mogę powiedzieć, że miałem rzut katastrofalny, nie mogłem spotkać się z obręczą (śmiech). Pomimo później wieku zdołałem ten rzut zmienić. W każdym wieku da się to zmienić. Trener Starcević dawał mi znaki, jak ma rzucać - większą parabolą. Trener Urlep z kolei zwrócił mi na uwagę, że rzucam tylko z samego nadgarstka, ale z kolei nogi w ogóle nie pracowały.

Wygraliście z AZS Koszalin, ale chyba nie były to wielkie zawody w waszym wykonaniu. Zgodzisz się?

- Ja twierdzę nieco inaczej. Zagraliśmy zespołowo i to zaważyło o naszym zwycięstwie. Graliśmy u siebie, gdzie to wsparcie kibiców było naprawdę fantastyczne. Atmosfera była naprawdę kapitalna, co nas niosło do lepszej gry. Byliśmy lepszą drużyną i zasłużyliśmy na zwycięstwo.

Pierwsza "szóstka" już jest, więc teraz chyba ten luz psychiczny jest nieco większy.

- Tak, oczywiście. Myślę, że to jest dość ważne. Możemy się skupić na grze w "szóstkach". Wydaje mi się, że w każdym meczu będzie wiele walki, zaangażowania i determinacji.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: