Chcę wrócić do miejsca, w którym byłem - rozmowa z Piotrem Niedźwiedzkim, zawodnikiem Górnika Wałbrzych

[tag=23924]Piotr Niedźwiedzki[/tag] to jedna z największych polskich nadziei koszykarskich. Jego kariera rok temu nagle wyhamowała w związku z problemami zdrowotnymi. Po rocznym niebycie Niedźwiedzki wraca do gry.

Mateusz Zborowski: Piotrek chyba już na dobre wróciłeś do koszykówki. Ostatni występ co prawda tylko na trzecioligowych parkietach, ale jest tego dowodem. Zniknąłeś z obiegu na trochę. Była trema przed powrotem?
Piotr Niedźwiedzki:

Może trochę nerwów było, ale czy to była trema? Sam nie wiem. Trenerzy pomagają mi wrócić do pełni formy, więc chyba jednak to nie była trema, aczkolwiek chciałem zaprezentować się jak najlepiej, szczególnie, że gram w swoim mieście, a ostatni mecz przed własna publicznością. Na szczęście chyba debiut na własnym parkiecie wyszedł mi całkiem niezłe (śmiech). Przerwa nie była krótka, tym bardziej miło było usłyszeć skandowanie mojego nazwiska przez kibiców, za co im serdecznie dziękuje!

Jakie myśli chodziły ci po głowie kiedy dowiedziałeś się, że nie możesz robić tego co najlepiej potrafisz - grać w koszykówkę? 

- Na pewno było ciężko, ale miałem przy sobie osoby, które mnie wspierały chociażby moja narzeczona Kasia, rodzice, trener Chlebda. Starałem się nie załamywać, tylko dowiadywać się co można z tym wszystkim zrobić... Setki badań, nowi lekarze, kliniki, dużo tego było w pewnym momencie.

Jak to tak naprawdę było z twoją nieobecnością? Czy już możesz powiedzieć, że jesteś w stu procentach gotowy do gry z medycznego punktu widzenia? 

- Tak naprawdę miałem rok przerwy od koszykówki spowodowany obawą lekarzy, że coś może pójść nie tak. Skończyłem leczenie i czas powoli wracać do formy. Z medycznego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań, jednak istnieje mały strach, że mogę nie podołać sportowo.

Piotr Niedźwiedzki wraca po długiej przerwie od koszykówki
Piotr Niedźwiedzki wraca po długiej przerwie od koszykówki

Wracając pamięcią wstecz zostałeś MVP meczu Basketball Without Borders, masz w dorobku srebro MŚ U-17, 45 spotkań w Ekstraklasie, a także rywalizowałeś na parkiecie z takimi graczami jak Bradley Beal, Michael Kidd-Gilsricht czy Andre Drummond. Wierzysz, że wrócisz do miejsca, w którym byłeś? 

- Chciałbym, aczkolwiek wiem, że czeka mnie bardzo ciężka praca nad sobą oraz nad powrotem do pełnej sprawności koszykarskiej. Obecnie moim marzeniem jest powrót na to samo miejsce, w którym byłem kiedyś. Mam nadzieję wręcz jestem pewny, że przy trenerze Chlebdzie mi się to uda. Zna mnie od dziecka, wie jakie są moje możliwości, a także dba o to, abym wrócił w pełni sił, ale nic na siłę. Małymi krokami wspólnie dojdziemy do oczekiwanych efektów.

Czy Górnik Wałbrzych to tylko przystanek w karierze czy wiążesz przyszłość z miastem, które liczy na powrót na koszykarską mapę? 

- Na razie myślę o tym co jest w tym sezonie. Nie wybiegam daleko w przyszłość, aczkolwiek kto wie.

Czy PZKosz w jakikolwiek sposób skontaktował się z tobą? Były zapytania o stan zdrowia albo propozycje pomocy? 

- Zwróciłem się do PZKosz, a dokładniej do jego władz z pismem o pomoc w zorganizowaniu badań. Odpowiedz przyszła po dwóch dniach, oczywiście pozytywna. Dziś jestem im bardzo wdzięczny, ponieważ dzięki panu Mirosławowi Noculakowi udało mi się szybko przejść kompleksowe badania, dzięki czemu mogę dziś z powrotem grać w koszykówkę.

Założyłeś sobie cele, do których dążysz obecnie, bo chyba pierwszy już odhaczyłeś na liście ten związany z powrotem do koszykówki? 

- Tak, ale głównym i najważniejszym celem jest wrócić do takiej formy, w jakiej byłem przed kontuzją!

Źródło artykułu: