Justyna Żurowska: Play-off to inna bajka

Przed Wisłą Can Pack ostatni, niezwykle ważny etap sezonu. Już wkrótce rozpocznie się bowiem decydująca walka o złoty medal ekstraklasy.

Póki co trwa wciąż druga runda Basket Ligi Kobiet, aczkolwiek play-offy nadchodzą wielkimi krokami. Podopieczne Stefana Svitka mają teraz znacznie więcej czasu na przygotowanie odpowiedniej formy, gdyż odpadły z Euroligi. - Czujemy złość, a zarazem żal. Szkoda, że regulamin dopuszcza, by drugi i trzeci zespół grupy spotykały się ze sobą w rundzie poprzedzającej turniej FinalEight - mówi Justyna Żurowska i od razu dodaje. - Mecze rozgrywałyśmy na wysokim poziomie. Naprawdę dałyśmy z siebie wszystko. Niestety przeciwnik był lepszy, musimy przyjąć tą porażkę.

Reprezentantka Polski przyznaje, że minione kilkanaście dni upłynęło w dość wariackim tempie. - Do tego doszła sytuacja z finałami pucharu Polski. W sobotę zdobyłyśmy główne trofeum, a już we wtorek walczyliśmy na międzynarodowej arenie. Wkrótce później definitywnie poległyśmy i stąd trudno się jakoś specjalnie cieszyć. Zaraz po realizacji jednego celu nie spełniłyśmy kolejnego założenia.

Justyna Żurowska stanowi w tym sezonie mocny punkt Wisły. Czy pomoże jej odzyskać mistrzostwo?
Justyna Żurowska stanowi w tym sezonie mocny punkt Wisły. Czy pomoże jej odzyskać mistrzostwo?

Jednak ostatnie spotkanie z Rosjankami pokazało, że wiślaczki umieją zagrozić silniejszym od siebie. To daje swego rodzaju nadzieję na wygranie polskiej ligi. - O tyle dobrze, że wystąpiłyśmy wtedy na naszej hali. Generalnie obie strony zaprezentowały wysokiej klasy basket. Niemniej zawsze celem jest zwycięstwo -wspomina z lekką nostalgią 29-latka.

Jedne krajowe rozgrywki już padły łupem małopolskiej ekipy. Czy zawodniczki czują, więc przewagę mentalną nad najgroźniejszym konkurentem, CCC Polkowice? - To inna bajka. Absolutnie nie stawiałabym sprawy w ten sposób. CCC mocno broni, z biegiem tygodni poprawiło swoją grę. Nie zapominajmy, że trzeba jeszcze przejść półfinały. Tam, moim zdaniem, stawimy czoła KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. Przynajmniej wiele na to wskazuje. A przecież Akademiczki również potrafią napsuć krwi. Przekonałyśmy się niedawno o tym - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)