W ostatnich trzech kolejkach sopocianie odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo - pokonali Rosę Radom. Musieli uznać wyższość zarówno Śląska Wrocław, jak i Asseco Gdynia. W tych meczach sopocianie zaprezentowali się naprawdę kiepsko, zupełnie nie przypominając drużyny, która wcześniej pokonała m.in. Energę Czarnych Słupsk, czy Anwil Włocławek.
- Koszykówka jest grą zespołową. My w tym meczu nie graliśmy kompletnie jak drużyna. Mieliśmy fatalną skuteczność z gry, co zawsze było naszym dużym atutem. W dodatku zagraliśmy słabo w obronie, pozwoliliśmy Asseco na za dużo w tym meczu - tak środową porażkę tłumaczył Adam Waczyński, zdobywca 21 punktów - najwięcej w ekipie Trefla.
Sopocianie bardzo kiepsko rozpoczęli te zawody, bo w pierwszej połowie rzucili zaledwie 26 punktów! - Zawaliliśmy pierwszą połowę, w której zagraliśmy naprawdę słabo w ofensywie. Dawaliśmy im rzucać łatwe punkty spod kosza. Później co prawda wyszliśmy na prowadzenie, ale kosztowało nas to bardzo dużo sił, ciężko przychodziło nam zdobywanie punktów - zaznaczał Waczyński, który w trakcie meczu prowadził dość ostre dyskusje z trenerem Dariusem Maskoliunasem.
- Trener wymaga ode mnie dużo i wcale się mu nie dziwię. Znam swoje słabe strony, zwłaszcza w obronie i staram się je poprawiać każdego dnia. Z Asseco każdy z nas popełniał błędy i trzeba je jakoś skorygować - komentował gracz Trefla Sopot.