Działacze Śląska Wrocław w połowie rozgrywek zmienili Milivoje Lazicia na Jerzego Chudeusza. Władze klubu nie były do końca zadowolone z wyników osiąganych przez serbskiego szkoleniowca i postanowili dać szansę doświadczonemu polskiemu trenerowi, który wcześniej był asystentem Lazicia. - Odkąd objąłem stanowisko pierwszego trenera to zespół gra nieco inaczej. Oczywiście, że ma wzloty i upadki, ale były mecze, po których wstydzić się nie trzeba - mówi Jerzy Chudeusz, który dokładnie w połowie rozgrywek objął zespół z Dolnego Śląska. W 11 meczach wrocławska ekipa wygrała tylko pięć meczów.
- Najmniej zadowoleni jesteśmy z faktu, że nie udało się nam awansować do górnej "szóstki" i to nie ulega żadnym wątpliwościom. Można mówić, że zabrakło jednego, czy dwóch zwycięstw, ale taki jest sport - zaznacza Chudeusz.
- Jest to pierwszy sezon Śląska w ekstraklasie po wielu latach i to naprawdę nie jest takie proste zbudować zespół i rywalizować z najlepszymi. Zawsze tak jest, że nowy zespół potrzebuje trochę czasu, żeby się wkomponował do rozgrywek - w każdym elemencie od zespołu po organizację klubu - dodaje trener Śląska Wrocław, któremu udało się z zespołem wygrać rozgrywki Intermarche Basket Cup.
W niedzielę wrocławianie rozegrają pierwsze spotkanie w dolnych "szóstkach". Pierwszym rywalem będzie Stabill Jezioro Tarnobrzeg. - W dolnych "szóstkach" na pewno nie będzie łatwych meczów, nawet z Polpharmą, Jeziorem, czy Kotwicą. Czeka nas ciężka walka. Mam nadzieję, że uda się nam awansować do play-offów z siódmego miejsca - ocenia Chudeusz.