Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Byliśmy zespołem lepiej zmotywowanym i bardziej zdeterminowanym. To się przełożyło na większą koncentrację na początku meczu. Bardzo dobra pierwsza kwarta i fantastyczne otwarcie podstawowej piątki. 13 punktów przewagi po 10 minutach to coś, o czym trener marzy. Druga kwarta była słabym widowiskiem. Przez wiele minut nie było punktów, ale ta przewaga nie malała i mieliśmy kontrolę. W pewnym momencie się to troszkę zacięło, złapaliśmy przewinienia i dużą zadyszkę, bo mieliśmy tak naprawdę tylko dwa dni przerwy od ostatniego meczu.
Bałem się, że fizycznie umrzemy i trudno będzie nam dowieźć zwycięstwo. Te przemyślane rotacje dały efekt. Fantastyczny mecz młodzieży. Ich wejście było zastąpieniem Chineze, która była bardzo dobrze pilnowana i miała słabszy dzień. W Szczecinie była jednak osobą, która ciągnęła wynik. Dziewczyny były dobrze nastawione i przyniosło to double'a naszych bliźniaczek. Cały czas jesteśmy w grze i ostatni mecz będzie decydował. Toruń ma dużo łatwiejszą drogę, bo gra u siebie ze Szczecinem i jeżeli wygra to jest automatycznie w czwórce. Jeden z dwóch zespołów, który walczy bezpośrednio w Bydgoszczy odpadnie. Musimy się bardzo mocno zregenerować i przygotować dobrze mentalnie oraz taktycznie.
O kontuzji Piekarskiej: Iza grając w Szczecinie naprawdę dobrze, może nawet swój najlepszy mecz w tym sezonie, nieszczęśliwie upadła na biodro i kolano. Po spotkaniu noga jej spuchła, pojawił się bardzo duży krwiak i ma uszkodzone więzadła w kolanie. Jest to duży znak zapytania, a lekarz powiedział, że przez najbliższe 10 dni nie zagra. Na pewno nie będziemy ryzykować zdrowia.
Elmedin Omanić (trener Energi Toruń): Przed meczem mówiłem, że bardzo trudno tu się gra. Mogliście grać przeciwko Orenburgowi albo Jekaterynburgowi, a nie przeciwko mojemu słabemu zespołowi. Były takie niespodzianki, że nie było Izy Piekarskiej, słabo zagrała Chineze Nwagbo, ale za to młode zawodniczki mogłyby zrobić drugą ekipę i Gorzów mógłby grać w Ekstraklasie dwoma zespołami. To, co prezentowaliśmy było fatalne.
Katarzyna Jaworska (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Bardzo ważny dla nas mecz. Brakowało nam Izy i starałyśmy się jak najlepiej ją zastąpić, ale nie było łatwo, bo przeciwniczki były silniejsze. Walczyłyśmy do końca i cieszymy się, że dalej bijemy się o wejście do czwórki.
Patrycja Gulak-Lipka (Energa Toruń): Gratuluję zespołowi z Gorzowa dobrego meczu. To ważna wygrana dla nich, dzięki której pozostają w grze. Wejście do czwórki rozstrzygnie się w ostatniej kolejce, co z punktu widzenia kibiców jest ciekawą rzeczą. Za dużo było indywidualności w naszej grze. Nie wykorzystywałyśmy sytuacji pod koszem. Szkoda tego meczu, bo dla nas wyjaśniało to już sytuację.
Izabela Piekarska (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Zdecydowanie praca trenera nie jest dla mnie. To są za duże nerwy i dlatego wolę być na parkiecie niż na ławce i to w stroju cywilnym. Cieszę się, że dziewczyny dobrze zagrały. W przerwie trener nazwał je (siostry Jaworskie - dop. red.) "młode", a ja powiedziałam: "one nie grają jak młode, ale jak rasowe centry w polskiej lidze". Tak mają trzymać. Bliźniaczki zagrały świetnie i jakby wzmocniły się bardziej na siłowni to nie będzie im równych. Mogę się obawiać o miejsce w zespole, ale najpierw muszą przybrać na masie (śmiech). Udźwignęły to i bardzo pomogły Chineze.
Taber Spani (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): To było wspaniałe zwycięstwo całego zespołu. Siostry bliźniaczki zagrały świetnie podczas nieobecności Izy. Mieliśmy dobry plan gry i wykonaliśmy go. Jesteśmy już podekscytowane sobotnim pojedynkiem.