Milija Bogicević: Jesteśmy innym Anwilem, niż byliśmy

Anwil przegrał ze Stelmetem u siebie 68:77. - Po odejściu Deividasa Dulkysa musimy budować naszą grę na nowo i na nowo musimy nauczyć się grać ze sobą - mówił trener włocławian, Milija Bogicević.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Stelmet Zielona Góra był murowanym faworytem do zwycięstwa nad Anwilem Włocławek i tak też się stało. Koszykarze Mihailo Uvalina zagrali bardzo dobrą koszykówkę i choć nie mieli już takiej skuteczności jak przed niespełna dwoma miesiącami, gdy rzucili w Hali Mistrzów 16 trójek, to jednak ich wygrana nie była praktycznie ani razu poważnie zagrożona.

- Zielona Góra wygrała zasłużenie. My mieliśmy swoje szanse, przynajmniej dwukrotnie mogliśmy wrócić do meczu i zmienić jego losy, ale rywale nam to uniemożliwili - mówił trener Rottweilerów, Milija Bogicević.

Gospodarze przegrywali już w pierwszej połowie 21:38, lecz po celnych rzutach wolnych Seida Hajricia na początku trzeciej kwarty było tylko 33:40. Po chwili Christian Eyenga popełnił czwarty faul (przy akcji rzutowej) a impulsywnie reagująca ławka Stelmetu otrzymała przewinienie techniczne. Wówczas jednak niekorzystną decyzję podjął trener Bogicević, bowiem po dwóch celnych rzutach wolnych Michała Sokołowskiego nakazał zmienić wykonawcę i do następnych prób (za przewinienie ławki) podszedł Paul Graham. Amerykanin przestrzelił jednak obie próby, a w następnej akcji popełnił stratę. Goście zareagowali momentalnie - serią ośmiu punktów z rzędu...

Po ostatniej syrenie Serb wskazywał jednak na bardzo ważny aspekt środowego spotkania - na zmiany kadrowe, które uniemożliwiają złapanie dobrego rytmu na dłuższy czas. - Trzeba zauważyć jedną ważną rzecz. Odejście Deividasa Dulkysa to już kolejna zmiana w tym sezonie, a przecież każda zmiana ma wpływ na postawę całego zespołu. I my znowu musimy uczyć się siebie na nowo, znowu musimy łapać rytm, a jesteśmy zupełnie innym Anwilem, niż byliśmy wcześniej. Ja jako trener na pewno będę jednak starał się przygotować zespół tak, żeby do maksimum wykorzystać tych zawodników, których mam, w kontekście gry w play-off - opowiadał Bogicević.

Na domiar złego, niewiele brakowało, a z klubem rozstałby się Seid Hajrić. Brak środkowego byłby prawdziwą katastrofą dla włocławskiego klubu w fazie szóstek, lecz ostatecznie doświadczony koszykarz zdecydował się pozostać w Anwilu, a przeciwko Stelmetowi pokazał się z niezłej strony (12 punktów, sześć zbiórek, trzy asysty).

- Każda sytuacja ma wpływ na zespół. Ja jako trener mogę się tylko cieszyć, że nie odszedł mi kolejny zawodnik, bo nawet i bez tego trudno jest nam się pozbierać. Obecny Anwil to nie jest ten zespół z początku sezonu, mamy zupełnie nowy kształt i musimy teraz walczyć, by mimo wszystko zakończyć ten sezon w jak najlepszym stylu - dodawał trener.

W środę Anwil walczył. Akurat determinacji oraz zaangażowania koszykarzom z Włocławka odmówić nie można, choć nie we wszystkich fazach spotkania. Gospodarze przespali początek meczu, w którym zbyt łatwo pozwolili przeciwnikom "odjechać" na kilka punktów różnicy. Dzięki temu ci przejęli kontrolę nad meczem i potem tylko pilnowali przewagi by Anwil nie zbliżył się zbyt mocno.

- Na pewno zaczęliśmy mecz zbyt miękko w obronie. Musimy popracować nad tym, by na pozycjach jeden-trzy grać bardziej agresywnie. Musimy mocno przebijać się na zasłonach i nie pozwalać by przeciwnik robił przewagę w tym elemencie. Do kolejnego spotkania pozostało niewiele czasu, ale liczę, że zagramy lepiej - zakończył Bogicević.

Już w niedzielę Anwil podejmie u siebie Energę Czarnych Słupsk.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Mantas Cesnauskis: Dobrze realizowaliśmy nasz plan  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×