Vladimir Dragicević: Wracamy na właściwe tory

Vladimir Dragicević miał sporo problemów z Seidem Hajriciem, lecz mimo tego i tak dołożył znaczącą cegiełkę do zwycięstwa Stelmetu nad Anwilem. - Musieliśmy wygrać ten mecz - powiedział Czarnogórzec.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Vladimir Dragicević i Christian Eyenga - na tych dwóch zawodników Anwil Włocławek nie miał recepty w pierwszej fazie spotkania ze Stelmetem Zielona Góra. Najpierw sześć oczek zdobył Kongijczyk, a w połowie pierwszej kwarty tyle samo punktów uzyskał Czarnogórzec. Mistrz Polski prowadził już 24:16.

- Zaczęliśmy mecz bardzo intensywnie, bo wiedzieliśmy, że jeśli szybko zbudujemy przewagę, to Anwil będzie miał ciężko. I tak się stało. Wypracowaliśmy około 10 punktów, w drugiej kwarcie nawet więcej, a Anwil złapał rytm zbyt późno, by odrobić tę różnicę - komentował Dragicević.

Zielonogórzanie prowadzili już nawet 38:21, lecz Anwi zmniejszył straty do wyniku 33:40, a pod koniec trzeciej kwarty 49:56. Mimo wszystko jednak goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie, a w czwartej odsłonie ponownie uaktywnił się czarnogórski środkowy, który zapisał na swoim koncie pięć oczek. Ogółem, center Stelmetu skończył mecz z 13 punktami (6/11 z gry) i trzema zbiórkami. Mocno życie utrudniał mu Seid Hajrić (12 punktów, 5/11 z gry, sześć zbiórek), lecz i tak nie odmienił losów spotkania.

- Nie chciałbym siebie oceniać. To, że byłem aktywny głównie w pierwszej i ostatniej kwarcie, to przypadek, tak się ułożył mecz. Jednocześnie jednak trzeba pamiętać, że sezon trwa już kilka miesięcy, mamy sporą liczbę meczów w nogach i teraz rotujemy się coraz mocniej. Pierwsza piątka nie gra już tyle minut, ile w poprzednich miesiącach - tłumaczył Dragicević.

Ostatecznie Stelmet pokonał Anwil 77:68. - O wszystkim zaważyła nasza dobra defensywa w pierwszej kwarcie. Dzięki niej później graliśmy bardzo spokojnie i na przestrzeni całego meczu byliśmy po prostu lepszym zespołem - powiedział Dragicević.

Zwycięstwo we Włocławku zamazało nieco obraz słabszego mistrza Polski z końcówki sezonu zasadniczego, kiedy to ekipa Mihailo Uvalina przegrała trzy z czterech spotkań. - Straciliśmy gdzieś nasz rytm, ale ten mecz po prostu musieliśmy wygrać i pokazać, że wracamy na właściwe tory - zakończył center.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Łukasz Koszarek: Bardzo lubię grać w Hali Mistrzów  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×