Rosa znajduje się w coraz lepszej dyspozycji. Nie prezentuje może jeszcze stabilnej formy, co potwierdził nierówny mecz w Słupsku, ale ambicji i woli walki podopiecznym Wojciecha Kamińskiego nie można odmówić. Te cechy będą niezwykle ważne w niedzielnej konfrontacji z PGE Turowem.
Zgorzelczanie przyjadą do Radomia po porażce w czwartkowym spotkaniu z Treflem Sopot. Po zakończeniu tego pojedynku Miodrag Rajković nie ukrywał, iż jego drużynie wybitnie nie na rękę było rozgrywanie zawodów w tym dniu. - Chcieliśmy przełożyć te spotkanie, tak aby mieć nieco dłuższą przerwę, ale Polska Liga Koszykówki na to nie przystała - oznajmił trener. Należy bowiem przypomnieć, że jeszcze w poniedziałek ekipa z przygranicznego miasta walczyła w ostatnim starciu ligi VTB z Lokomotiwem Kubań.
Szkoleniowiec radomian nie uważa jednak, aby tak intensywne tempo przeszkadzało najbliższym rywalom, a wręcz przeciwnie. - PGE Turów Zgorzelec jest zdecydowanym faworytem tego spotkania i to nie tylko dlatego, że są liderem tabeli TBL. Mam tu raczej na myśli ich przygodę z ligą VTB, w której się ograli, nabrali bardzo cennych doświadczeń - podkreśla. - Ale to, co przede wszystkim stawia ich w bardzo uprzywilejowanej pozycji, to to, że są zwyczajnie przyzwyczajeni do takiego rytmu gry z małą ilością treningów, dużą ilością kilometrów w autokarze i z bardzo małą ilością wolnego czasu na wypoczynek. To daje im zdecydowany handicap - "Kamyk" nie ma wątpliwości.
Pod dużym znakiem zapytania stoi występ Kirka Archibeque'a. Co prawda amerykański center rozgrzewał się przed spotkaniem z Energą Czarnymi, ale ostatecznie na parkiecie się nie pojawił. - Nie mogę już dziś powiedzieć, czy Kirk pomoże nam w walce z PGE. Mówimy obecnie o dość specyficznej dolegliwości, nawet nie o urazie. Na ostatnim treningu zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało - informuje Kamiński.
Osłabiona będzie również najlepsza drużyna Tauron Basket Ligi po rundzie zasadniczej. Zabraknie Łukasza Wiśniewskiego, który zmaga się z urazem ścięgna Achillesa. Z rotacji wypadł także Mike Taylor. Powodem absencji w Radomiu będzie kontuzja mięśnia dwugłowego.
Zawodnicy i sztab szkoleniowy Rosy zapowiadają, że będą chcieli sprawić niespodziankę. Wydaje się to możliwe do spełnienia, tym bardziej, iż wystąpią przed własną publicznością. Trzykrotnie w bieżącym sezonie - dwa razy w lidze i raz w Pucharze Polski - radomianie byli bardzo blisko pokonania Turowa. Czy do czterech razy sztuka? Przede wszystkim trzeba będzie powstrzymać świetnie spisujących się J.P. Prince'a i Damiana Kuliga.
Niedzielny mecz pomiędzy Rosą Radom a PGE Turowem Zgorzelec rozpocznie się o godz. 17.