- Biorąc pod uwagę końcówkę meczu, nie powinniśmy mieć szansy wrócić do gry, ale jednak to zrobiliśmy. Wykonaliśmy naprawdę olbrzymią pracę, ale jednak znowu nam czegoś zabrakło grając z Anwilem. Ciężko jest teraz cokolwiek powiedzieć, znowu przegraliśmy - szukał słów po meczu Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk obrońca zespołu gości, Roderick Trice.
Rzeczywiście, gospodarze już "witali się z gąską", mając aż dziewięć oczek przewagi na nieco ponad pół minuty przed końcem meczu, a niektórzy kibice włocławskiego zespołu udali się w kierunku wyjścia... Tymczasem końcówka spotkania przyniosła wyjątkowe okoliczności - słupszczanie zdobyli dziewięć oczek w 26 sekund i, co istotniejsze, mieli piłkę na zwycięstwo po serii błędów włocławian. Trice nie trafił jednak rzutu za trzy z dokładnie tego samego miejsca, z którego przymierzył kilkadziesiąt sekund wcześniej...
- Wtedy wpadło, za drugim razem nie. Piłka leciała idealnie, ale włożyłem w ten rzut zbyt mało siły. To był najważniejszy rzut w tym spotkaniu, przestrzeliłem go... Taka jest koszykówka, ale nie jest mi z tym łatwo... - dodał Amerykanin.
Obie drużyny mierzyły się ze sobą czterokrotnie w tym sezonie i za każdym (!) razem lepszy był Anwil: dwukrotnie w sezonie zasadniczym, raz w Pucharze Polski i teraz, w pierwszej części fazy szóstek. Czy to jakieś fatum nad zespołem ze Słupska?
- Nie wiem co o tym myśleć. Anwil na pewno jest klasową drużyną, co widać po miejscu w tabeli, ale jednocześnie za każdym razem, gdy z nimi gramy, oni grają naprawdę bardzo skuteczną koszykówkę. Czasami tak jest, że jeden zespół pasuje innemu, a czasami nie. My jednak nie możemy bać się samego Anwilu, bo przecież zagramy z nimi jeszcze w przyszłości, i nie możemy mieć w głowie tych czterech porażek - tłumaczył Trice.
Amerykanin zanotował double-double w postaci 16 punktów (5/13 z gry) oraz 10 zbiórek. Miał również siedem fauli wymuszonych, przechwyt, blok oraz stratę. Wszystkie te cyfry zamieniłby jednak... - Dałbym wiele za to zwycięstwo. Byliśmy bliżej niż kiedykolwiek. Ale znowu czegoś zabrakło - zakończył koszykarz.