Nie da się ukryć, że gra Rosy jest dla wielu sporym zaskoczeniem - radomianie najpierw pewnie awansowali do górnej "szóstki", by później pokonać w niej ekipy Energi Czarnych Słupsk oraz PGE Turowa Zgorzelec. Gracze Wojciecha Kamińskiego mają na tę chwilę bardzo dobrą pozycję wyjściową, bo z 38 punktami na koncie zajmują piąte miejsce w tabeli (tyle samo punktów, co Anwil Włocławek). Już o dwa oczka wyprzedzają Energę Czarnych Słupsk, którzy ostatnio popadli w spory dołek.
- Rzeczywiście jesteśmy w coraz lepszej dyspozycji, ale to jeszcze nie jest maksimum naszych możliwości. Chcemy podążać tą ścieżką, być coraz wyżej w tabeli. Nie zadowala nas tylko obecność w czołowej szóstce ligi - podkreśla Kirk Archibeque, jeden z architektów sukcesów Rosy Radom w tym sezonie. W bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi center Rosy ma najwięcej double-double ze wszystkich zawodników biegających po ekstraklasowych parkietach.
W środę przyjdzie mu się zmierzyć z równie silnym - Yemi Gadri-Nicholsonem, który w ostatnim meczu przeciwko Rosie Radom rzucił 24 punkty i miał 9 zbiórek (najlepszy występ w sezonie).
Sopocianie do tego pojedynku przystąpią po dramatycznej porażce ze Stelmetem Zielona Góra. Mistrzowie Polski potrzebowali dogrywki, żeby wygrać w Hali Stulecia z Treflem, który udowodnił, że może pokrzyżować plany najlepszym drużynom w lidze.
- Mimo że przegraliśmy mecz to chcę podziękować chłopakom za sposób w jaki grali. Mierzyliśmy się z bardzo silnym zespołem, a cały mecz był punkt za punkt.Teraz trzeba złapać oddech po meczu z dwoma najlepszymi zespołami w lidze. Aczkolwiek w kolejnym starciu czeka na nas mocna Rosa Radom - podkreśla Darius Maskoliunas, trener Trefla Sopot.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
HEJ TREFL!!!