- Czy to nie jest piękne wygrywać po takich meczach? Każdy chciałby zwyciężać różnicą 30 punktów, ale wtedy na trybunach byłoby 1300 kibiców, a nie tak wiele jak jest teraz. Po to jest sport, aby były emocje. Oczywiście czasami przyda się taki mecz, kiedy kontrolujemy całe spotkanie, ale trzeba przyznać, że takich meczów jest naprawdę dużo. Czasami ciężko jest być skoncentrowanym od początku do końca - wyjaśniał po środowym spotkaniu kapitan Stelmetu Zielona Góra, Łukasz Koszarek.
Stelmet przez trzy kwarty kontrolował spotkanie z Energą. W ostatniej części gry mistrzowie mieli jednak spore problemy z przeciwnikiem. Co się stało w końcówce? - Wypadliśmy trochę z rytmu. Mamy taki zły nawyk, że jak prowadzimy 10 punktami, a czasu jest coraz mniej w czwartej kwarcie, to zaczynamy grać za bardzo indywidualnie, odpuszczamy troszkę w obronie. Rywal to wykorzystuje, a my zamiast zaciskać mocno gardło i trzymać, to brakuje nam tego instynktu, aby zakończyć to wcześniej - odpowiedział.
W środowym meczu zadebiutował nowy nabytek zielonogórskiego zespołu, Marcus Ginyard. - Myślę, że jest to bardzo atletyczny zawodnik. Pomoże nam na zbiórkach, także w obronie i w ataku. Nauczymy się go wykorzystywać, ponieważ naprawdę potrafi rzucić i spenetrować tak, jak to pokazał. Dajmy mu trochę czasu, żeby wkomponował się w drużynę, bo teraz ciężko też wystawić go na próbę 30-kilkuminutową, kiedy ta drużyna jest ułożona, ale myślę, że będziemy mieć z niego pociechę - zapewniał kapitan.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Mihailo Uvalin podkreślał, iż obecnie ciężko jest grać zawodnikom mecze co kilka dni. Czy Koszarkowi wystarczy sił, aby spędzać w każdym meczu na parkiecie tak wiele minut? - Nie może być tak, że jeśli zagram słabszy mecz, to od razu drużyna musi przegrywać. Mamy zawodników na innych pozycjach, którzy mogą wziąć na siebie ciężar gry. Nie musi wszystko zaczynać się i kończyć na mnie. Oczywiście pozycja rozgrywającego jest ważna, ale jest wiele drużyn na świecie gdzie są rozgrywający, którzy tylko przeprowadzają piłkę na drugą stronę i ustawiają zagrywki. Świat nie kończy się na jednym zawodniku - skomentował.
- Jeżeli chodzi o czas na parkiecie, to mam zmiennika Mantasa, który w tym zakończonym spotkaniu też dobrze zagrał. Po to dobrze się prowadzę, żeby wytrzymać 30 minut na parkiecie. Trzeba też pamiętać, że nie tylko się kozłuje. Równie dobrze Christian może poprowadzić piłkę i stać się na chwilę jedynką. Mamy różne zastosowania i absolutnie nie ma tutaj powodu, żeby siać panikę - dodał.
Kolejnym przeciwnikiem mistrzów Polski będzie Rosa Radom. Jak podkreśla Koszarek, będzie to mecz na szczycie. - Na pewno zawodnicy Rosy grają lepiej niż podczas spotkania z nami. Widocznie poprawiła im się chemia w zespole. Szczerze mówiąc, dawno nie widziałem jak grali, także nie chciałbym wychodzić tutaj na mądrego, skoro za dużo o nich nie wiem - zakończył.