Drugi krok Białej Gwiazdy - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń

W pierwszym spotkaniu zwycięstwo Wisły nie podlegało dyskusji. Dzień później sprawy wyglądały podobnie. Faworyt spełnił oczekiwania i od finału dzieli go tylko jedno zwycięstwo.

Zastrzeżenia kibice zgromadzeni w hali przy Reymonta mogli mieć odnośnie początku. Miejscowe rzeczywiście nie przyłożyły się wówczas maksymalnie. Zostawiały przeciwniczkom sporo wolnej przestrzeni, za późno reagowały. Przez to wynik oscylował wokół remisu.

Ofensywę wiślaczki całkowicie oparły o Jantel Lavender. Amerykanka długo jako jedyna punktowała. Koleżanki próbowały rzucać z obwodu, jednak non stop pudłowały. Ostatecznie znów strefa podkoszowa odegrała kluczową rolę. Niedługo potem bowiem nominalną liderkę Białej Gwiazdy wsparła Zane Tamane. Łotyszka dzięki swoim warunkom fizycznym górowała nad rywalkami wykonując kawał pożytecznej pracy.

Niemniej trener Stefan Svitek zdążył okazać niezadowolenie. Powiedział wprost, że oczekuje większego zaangażowania. I efekty wkrótce przyszły. Już druga "ćwiartka" wyglądała inaczej. Skuteczniej funkcjonowała tylna formacja. Z przodu natomiast dwie wysokie zawodniczki uzupełniła Allie Quigley. W ten sposób krakowianki prowadziły po pierwszej połowie 38:21.

Wśród przyjezdnych ponownie uwagę zwracała Jelena Velinovic, prezentując parę ciekawych zagrań. Aktywnością odznaczały się również Amerykanki, Lorin Dixon oraz Angelina Williams, lecz wielokrotnie ich poczynania nie gwarantowały profitów. Dodatkowo drużynie zaczynało brakować sił.

Po zmianie stron chwilowo Katarzynki przejęły inicjatywę. "Trójkę" zanotowała Kaja Darnikowska, aczkolwiek małopolski zespół zareagował błyskawicznie. Od tego momentu piął się w górę. Słowacki szkoleniowiec śmiało rotował składem, dlatego zmienniczki dostały przynajmniej kilka minut. Między innymi akcje jednej z nich, Danielle McCray sprawiły, że dystans dzielący obie ekipy sięgnął 24 "oczek". W decydującej batalii jeszcze przybrał na rozmiarach. Cegiełkę do sukcesu dołożyła Agnieszka Szott-Hejmej. Ratować honor Energi próbowała Dixon, ale jej dążenia niewiele dały.

Trzecie starcie odbędzie się w niedzielę. Niewykluczone, że już wtedy wicemistrzynie kraju zapewnią sobie awans.

Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń 81:46 (17:11, 21:10, 18:11, 25:14)

Wisła Can Pack: Lavender 21, Quigley 12, Tamane 10, McCray 8, Szott Hejmej 8, Pawlak 8, Żurowska 8, Krężel 4, Jujka 2.

Energa: Dixon 13, Williams 11, Velinović 10, Dosty 5, Darnikowska 5, Idczak 2.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)