Milija Bogicević: Dwa punkty więcej w statystyce to nie to samo, co dwa punkty zespołu
To była jedna z najdłuższych konferencji z udziałem trenera Miliji Bogicevicia. Serb opowiedział o przyczynach porażki z Treflem, o posadzeniu na ławce Kostrzewskiego oraz o "podbijaniu statystyk".
Wszyscy kibice we Włocławku zastanawiali się jak koszykarze Anwilu zaprezentują się w meczu z Treflem Sopot po deklasacji, której zaznali we wcześniejszym starciu z PGE Turowem. Jak się okazało, Rottweilery zagrały z zębem, choć ostatecznie nie wystarczyło to do zwycięstwa.
- Zagraliśmy dużo lepszy mecz, niż w Zgorzelcu. I to jest dobra reakcja po tej wysokiej porażce. Zespół ma charakter i pokazuje, że chce się podnieść. Oczywiście szkoda tego meczu, bo był na styku i gdybyśmy zrobili lepiej kilka prostych rzeczy, moglibyśmy wygrać. Na przykład przez długie minuty utrzymywaliśmy swoją grę bez dużej ilości strat, ale ostatecznie popełniliśmy ich 10, z czego trzy w samej końcówce - tłumaczył szkoleniowiec Anwilu, Milija Bogicević.
To była trzecia porażka Rottweilerów w fazie szóstek. Porażka, za którą nikt nie może mieć pretensji, aczkolwiek jednocześnie porażka, która nie musiała mieć miejsca. Gdyby włocławianie zagrali nieco bardziej konsekwentnie, dwa punkty mogłyby pozostać we Włocławku. Stałoby się również tak, gdyby "obok spotkania" nie przeszli Jordan Callahan i Paul Graham, którzy do spółki trafili tylko siedem z 27 rzutów gry, a wynik 10 asyst zaciemnili sześcioma stratami.
Sytuację zawodnikom utrudnił również trener, pozwalając grać Mateuszowi Kostrzewskiemu tylko osiem minut w meczu. Po meczu wyjaśniał swoją decyzję. - Niestety, Trefl miał dziesięciu graczy w rotacji, a my ośmiu, choć nie mogliśmy liczyć na Mateusza. Nie pomógł swojemu zespołowi. Ja znam tych zawodników już kilka miesięcy, niektórych dłużej, i widzę czy ich nastawienie jest dobre, czy mają "ogień", czy nie. Mateusz tego nie miał i ja uważam, że jeśli ktoś tego nie ma, to tym samym zabija energię pozostałych ludzi - zakończył Bogicević.
To nie pierwsza sytuacja, w której Serb "usadził" zawodnika za niestosowną postawę. W zeszłym sezonie na ławkę powędrował Michał Sokołowski za to, że poprosił o zmianę po kilku minutach gry w meczu z AZS Koszalin (meczu, notabene, rozpoczętego przez gracza bardzo dobrze - od siedmiu punktów). Wówczas nauczka dała efekty i zawodnik do końca sezonu był ważnym ogniwem drużyny. Pytanie tylko czy nie dając większego kredytu zaufania Kostrzewskiemu w meczu z Treflem, trener Bogicević nie ograniczył sobie pola manewru w i tak już mocno wąskiej rotacji?