Mistrzowie Polski na trzy minuty przed końcem meczu prowadzili różnicą ponad 10 oczek, lecz wtedy w ich szeregach pojawiła się dekoncentracja, przez co niemal przegrali z PGE Turowem Zgorzelec. - Przede wszystkim jesteśmy bardzo zadowoleni, że przełamaliśmy tę niemoc wobec PGE Turowa i w końcu udało się z nimi wygrać dwoma punktami. W ciągu ostatnich trzech minut wyglądaliśmy jak chłopcy ze szkółki, gubiliśmy się - nie możemy pozwolić sobie na takie poczynania w kolejnym spotkaniu, bo w Zgorzelcu ważna będzie każda akcja, los pojedynku będzie się toczył do ostatniej syreny - skomentował Przemysław Zamojski.
Zielonogórzanie od pierwszego gwizdka grali na dużej intensywności, co dawało zamierzone efekty. - Mamy szeroką ławkę i możemy pozwolić sobie na taką intensywność. Chcieliśmy wyjść na mecz agresywnie w obronie, takie były nasze założenia, by nie było dekoncentracji i braku odpowiedniego podejścia. Teraz od pierwszej minuty graliśmy dobrze - dodał reprezentant Polski.
- Myślę, że może cieszyć nasza postawa w drugiej połowie, bo po pierwszej połowie mieliśmy bodajże osiem czy dziewięć strat i to było kluczowe do małej ilości strat PGE Turowa. Mecz skończył się już takim samym lub podobnym dorobkiem strat, co jest dobrym wynikiem w drugiej połowie. To musimy powtórzyć w niedzielę - zakończył Przemysław Zamojski.