Środowe zwycięstwo było dla Czarnych Panter pierwszym w lidze szóstek. Ostatni mecz drużyna ze Słupska wygrała w kolejce kończącą rundę zasadniczą Tauron Basket Ligi. W drugim etapie rozgrywek kilka razy była blisko triumfu, m.in. w pierwszym starciu z Rosą, gdy wysoko prowadziła po pierwszej połowie, a w kolejnych dwudziestu minutach roztrwoniła przewagę i potrzebna była dogrywka, czy na wyjeździe z Anwilem.
Po zakończeniu pojedynku w Radomiu Andrej Urlep nie ukrywał więc pewnego rodzaju ulgi. - Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Graliśmy kilka bardzo dobrych meczów, ale nie udało się ich wygrać. Przyczyną tych porażek była kiepska postawa w drugiej połowie po bardzo dobrych dwóch pierwszych kwartach. Nie wykorzystaliśmy tej przewagi, którą mieliśmy, rozluźnialiśmy się niepotrzebnie - słoweński szkoleniowiec krótko opisał wcześniejsze niepowodzenia.
W Radomiu Energa Czarni wygrali zdecydowanie, bo różnicą aż dwudziestu siedmiu "oczek" (83:57-przyp. P.D.). Na początku trzeciej kwarty nic nie zapowiadało takiego pogromu. Z każdą kolejną akcją dominacja przyjezdnych była jednak coraz bardziej widoczna. - Tym razem odpowiednio realizowaliśmy założenia i zagraliśmy na swoim poziomie - podkreślił Urlep.
Po raz kolejny gospodarze musieli sobie radzić bez Kirka Archibeque'a. Ponadto pauzuje Hubert Radke. - Wiedzieliśmy, jakie problemy ma Rosa, że od pewnego czasu gra bez swojego centra. Liczy się walka do końca, my ją pokazaliśmy i dlatego możemy cieszyć się ze zwycięstwa - zakończył trener gości.