Na dwie kolejki przed zakończeniem "szóstek" pewne jest to, że na dwóch pierwszych miejscach będą ekipy Stelmetu Zielona Góra oraz PGE Turowa Zgorzelec. Jeśli podopieczni Miodraga Rajkovicia wygrają dwa spotkania to oni będą na pierwszym miejscu przed play-offami. Z walki o dwa pierwsze miejsca odpadł Trefl Sopot, który przegrał z PGE Turowem oraz Stelmetem. Adam Wójcik jest zdania, że tej ekipy nie można jednak skreślać z walki o tytuł.
- Wiadomo, że Stelmet będzie chciał obronić mistrzostwo Polski. Wydaje mi się, że PGE Turów będzie chciał być w wielkim finale i do tego dochodzi trzeci gracz - Trefl Sopot - zauważa były reprezentant Polski, który podkreśla jednak fakt, że w play-offach jest nieco inne granie niż w sezonie zasadniczym oraz w "szóstkach".
- Wszystko tak naprawdę rozstrzygnie się w play-offach, bo sezon zasadniczy i "szóstki" to nie to samo. Porażka na tym etapie jeszcze nic tak naprawdę nie oznacza. Prawdziwy charakter zespołu dopiero się ujawni w play-offach. Tam jest już dużo stresu, jest inna presja na wygrywanie meczów. Zobaczymy, jak poszczególni zawodnicy sobie z tym poradzą. Jedni mogą się spalić, drugim z kolei ta adrenalina może na wyżyny pociągnąć - ocenia były asystent Dirka Bauermanna w sztabie reprezentacji Polski.
W bezpośrednich pojedynkach pomiędzy PGE Turowem a Stelmetem, lepszym bilansem mogą pochwalić się ci pierwsi, którzy wygrali trzy z czterech meczów. W dodatku w ostatnim spotkaniu odrobili ponad 10-punktową stratę, głównie za sprawą Filipa Dylewicza, który w 61 sekund trafił trzy razy z dystansu.
- Mecze PGE Turowa Zgorzelec pokazują, że ta drużyna ma charakter, bo potrafi wrócić do meczów, mimo że rywale prowadzą już 20 punktami. Tak też było w starciu ze Stelmetem. To dobrze świadczy o zespole, ale z drugiej strony koszykówka stała się nieco nieprzewidywalna, bo straty można bardzo szybko odrobić. Nawet jak się prowadzi 18-20 punktami to trzeba grać do samego końca, bo wszystko może się zdarzyć - komentuje Wójcik.