W ćwierćfinałową serię LaceDarius Dunn wchodził jako autor najlepszego wyniku indywidualnego w tym sezonie. W kluczowej batalii o awans do play-off, Amerykanin zdobył 40 punktów przeciwko Śląskowi Wrocław i niemalże w pojedynkę wyeliminował rywala. W spotkaniach ćwierćfinałowych jednak aż tak dobrze mu się nie wiodło.
W czwartek koszykarz zdobył tylko dziewięć oczek (3/10 z gry), choć miał również dziewięć asyst, a AZS przegrał 66:99. W sobotę Dunn zagrał lepiej - 23 punkty (9/21 z gry), siedem asyst - lecz koszalinianie również przegrali, tym razem 66:93.
[ad=rectangle]
- Nie dość, że rywale to zespół z najwyższej półki, to w dodatku mają zdecydowanie szerszy skład, niż my. Głębia tego składu sprawia natomiast, że kiedy my opadamy z sił, oni mogą zachować wysoką intensywność w grze - tłumaczył Dunn po drugiej porażce swojej drużyny.
Pomimo dwóch bardzo wyraźnych przegranych (choć wynik sobotniego meczu jest nieco mylny, wszak gospodarze wypracowali sobie wysoką przewagę dopiero na przełomie trzeciej i czwartej kwarty). Amerykanin liczy, że we własnej hali jego drużyna zagra lepiej.
- Wychodząc na parkiet w Zgorzelcu, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. I wiemy, że łatwo nie będzie również u nas. Ale i tak mimo wszystko wyjdziemy na parkiet by walczyć i by wygrać, nie patrząc na to, co może się wydarzyć - dodał zawodnik.
Swoim koszykarzom za walkę podziękował natomiast trener AZS, Igor Milicić. - Drugie spotkanie było dla nas zdecydowanie lepsze, niże pierwsze. Jestem umiarkowanie zadowolony z naszej gry i z postawy moich zawodników, którzy walczyli przez trzy kwarty, grając na wysokim poziomie. Niestety, mamy taką rotację, jaką mamy. Teraz jednak postaramy się postawić Turowowi w Koszalinie - powiedział szkoleniowiec zespołu.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]