Faworyci górą - Heat i SAS prowadzą 1:0

Faworyci górą. W nocy z wtorku na środę w NBA rozegrane zostały dwa pojedynki. Oba miały bardzo jednostronny przebieg. Oba też padły łupem faworytów - Miami Heat oraz San Antonio Spurs.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

W dobrym stylu rywalizację w półfinale Konferencji Wschodniej zainaugurowali koszykarze Miami Heat. Zespół z Florydy ograł Brooklyn Nets po raz pierwszy w sezonie 2013/2014 i dokonał tego z niebywałą łatwością. Żar w meczu otwierającym kolejny etap fazy play-off triumfował aż 107:86.

Warto przypomnieć, że cztery wcześniejsze bezpośrednie konfrontacje obu ekip padały łupem podopiecznych Jasona Kidda. Ci we wtorkowym spotkaniu spisywali się jednak fatalnie po obu stronach parkietu. W ich ofensywnych poczynaniach widać było dużo chaosu, niezdecydowania, a przede wszystkim brak pomysłu. Defensywie towarzyszył natomiast wyjątkowy nieład, który został skrupulatnie wykorzystany przez miejscowych snajperów.

Ray Allen spędził na parkiecie niewiele ponad 26 minut, ale mimo wszystko zdołał zapisać na swoim koncie imponujące 19 punktów - 4/7 zza łuku. Double-double złożone z piętnastu oczek i jedenastu zbiórek dodał Chris Bosh, a 22 i 3 asysty miał LeBron James. 29-latek przy okazji spotkania z Nets dopiero jako ósmy gracz w historii przekroczył barierę 4,000 punktów zdobytych w rozgrywkach posezonowych.

Heat zdominowali Nets przede wszystkim w strefie podkoszowej. Gospodarze zdobyli z pomalowanego aż 52 oczka - przyjezdni marne 28. - Najważniejszą rzeczą dla nas tej nocy było zachowanie rytmu. Czułem, jakby nie było ani chwili wolnego - mówił po meczu James.

Kluczowa dla losów wtorkowego starcia okazała się trzecia partia. Tam Chris Bosh zdobył 7 punktów z rzędu i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 62:52. Chwilę później dwoma skutecznymi akcjami popisał się jeszcze LBJ. Miejscowi deklasowali rywali 70:54, a końcowego sukcesu nie oddali już do ostatniej syreny. - Myślę, że to była dla nas jedna z najlepszych nocy. Byliśmy świetnie zbilansowani - twierdził Dwyane Wade, który trafił 7 na 13 oddanych rzutów z pola.

W szeregach gości z Big Apple ciężko doszukiwać się pozytywów. Po 17 punktów zdobyli Deron Williams i Joe Johnson, a 11 uzbierał wchodzący z ławki Marcus Thornton. Wtorkowy mecz bez celnego rzutu do kosza jako jedyny po stronie przegranych zakończył Kevin Garnett. 8 oczek na kiepskiej skuteczności miał Paul Pierce.

Mecz numer dwa odbędzie się w nocy z czwartku na piątek o godzinie 1:00 czasu polskiego.

Miami Heat - Brooklyn Nets 107:86 (22:20, 24:23, 33:23, 28:20)

(James 22, Allen 19, Bosh 15 - Johnson 17, Williams 17, Thornton 11)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Miami Heat

Zapożyczając terminologię z innej dyscypliny sportowej - to była gra do jednej bramki. Po pierwszej kwarcie prowadzili już 29:16, a do szatni schodzili przy wyniku 65:39. W tym przypadku emocje skończyły się prędzej niż zaczęły. Mowa o pierwszym spotkaniu drugiej rundy fazy play-off pomiędzy San Antonio Spurs i Portland Trail Blazers. Ci pierwsi od samego początku narzucili swój styl gry, zdemolowali rywali w pierwszej połowie, a dzieła dokończyli w drugiej.

- To był jeden z tych dni, w których my graliśmy bardzo dobrze, a oni mieli złą noc - mówił szkoleniowiec zwycięskiej drużyny, Gregg Popovich. Jego podopieczni rozbili przyjezdnych ze stanu Oregon 116:92, a aż 33 punkty skompletował Tony Parker. 19 oczek uzbierał jeszcze wchodzący z ławki Włoch - Marco Belinelli, a 16, 9 zbiórek i 4 przechwyty zapisał na swoim koncie Kawhi Leonard. - Dzisiaj graliśmy podręcznikową koszykówkę Spurs - twierdził zadowolony Francuz - Boris Diaw.

- To był najlepszy mecz w wykonaniu San Antonio Spurs jaki widziałem - komplementował rywali trener przyjezdnych - Terry Stotts. W szeregach jego drużyny wyróżniającą się postacią był tylko LaMarcus Aldridge, autor trzydziestu dwóch punktów i czternastu zbiórek. Smugi w przekroju całego meczu trafiły zaledwie 4 rzuty zza łuku i popełniły aż 20 strat. 17 oczek uzbierał Damian Lillard, a 10 i 11 zbiórek miał Robin Lopez. To za mało, by myśleć o pokonaniu drużyny tego formatu co San Antonio Spurs.

Drugie starcie obu ekip już w najbliższy piątek.

San Antonio Spurs - Portland Trail Blazers 116:92 (29:16, 36:23, 25:25, 26:27)

(Parker 33, Belinelli 19, Leonard 16 - Aldridge 32, Lillard 17, Lopez 10)

Stan rywalizacji: 1:0 dla San Antonio Spurs

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×