Problemy Czarnogórca pojawiły się we wtorek. W wyniku starcia podkoszowego Vladimir Dragicević wybił kciuka w prawej ręce. Sytuacja jest o tyle niekomfortowa, że jest to ręka rzucająca. Środkowy Stelmetu podkreślał, że w trzecim meczu zagrał nieco na własną prośbę. - Nie mogłem opuścić takiego spotkania, chociaż nie mogłem łapać w ogóle piłki - zaznaczał Czarnogórzec, który w piątek na pewno pojawi się na parkiecie.
[ad=rectangle]
Dragicević liczy, że rywalizacja z Asseco Gdynia skończy się po czterech spotkaniach. - Nie możemy zlekceważyć ekipy Asseco Gdynia, bo w piątym spotkaniu wszystko może się zdarzyć. Chcemy zakończyć tę serię w piątek i skupić się na przygotowaniach do półfinału - zauważa Czarnogórzec, który w środę mimo kontuzji zdobył 11 punktów i miał sześć zbiórek. Według Dragicevicia problemy Stelmetu pojawiły się po pierwszym spotkaniu, które... zielonogórzanie wygrali bardzo łatwo.
- Według mnie za łatwo wygraliśmy pierwsze spotkanie i później się nieco rozluźniliśmy. W drugim meczu gdynianie mieli naprawdę dobry dzień i mieliśmy problem z ich powstrzymaniem. Trochę się przeliczyliśmy, bo myśleliśmy, że nam łatwo pójdzie, a ponieśliśmy porażkę - ocenia gracz Stelmetu.
W środę podejście ekipy z Winnego Grodu było już nieco inne, szczególnie w defensywie. Gdynianie rzucili zaledwie 51 punktów. - Do Gdyni przyjechaliśmy z myślą, że trzeba to wygrać w czterech spotkaniach. Nasze podejście było zupełnie inne, niż w drugim meczu. Zrozumieliśmy, że jeśli zagramy dobrze w obronie, to odniesiemy zwycięstwo i tak też się stało. Gdynianie rzucili nam przecież zaledwie 51 punktów - podkreśla gracz Stelmetu Zielona Góra.