3:2 z Czarnymi, a później "z górki"
Dosyć nieoczekiwanie największą trudność w poprzednich play-offach ekipie Stelmetu sprawiła drużyna Energi Czarnych Słupsk, który w ćwierćfinale wygrała dwa spotkania. W otwierającym meczu zmiażdżyła zespół Mihailo Uvalina 97:83. Wówczas przez działaczy Stelmetu na jedno spotkanie zawieszony został Walter Hodge, który powrócił do drużyny na trzeci pojedynek. Jednakże do końca sezonu wychodził z ławki rezerwowych.
[ad=rectangle]
W półfinale Stelmet "przejechał się" po AZS i wygrał 3:0. Problemy miały się pojawić w finale, gdzie po drugiej stronie stanął PGE Turów Zgorzelec. Jednakże podopieczni Uvalina z mocnego uderzenia rozpoczęli serię finałową, bo od dwóch zwycięstw w Zgorzelcu. Wydawało się, że ekipa Miodraga Rajkovicia podniesie się w Winnym Grodzie, ale nic takiego nie miało miejsca, bo prowadzeni przez Quintona Hosleya zielonogórzanie już po czwartym meczu mogli świętować mistrzostwo Polski.
[b]
W tym roku podobnie?[/b]
Sytuacja jak na razie ma podobny przebieg. Stelmet w poprzednim roku w trakcie serii z Czarnymi również "przyjął sporo krytyki". W tym sezonie podczas rywalizacji z Asseco mówiono o braku odpowiedniej taktyki na ekipę z Gdyni, braku pomysłu na powstrzymanie Ovidijusa Galdikasa. Mimo że zielonogórzanie wygrali tę serię, to pozostawili po sobie lekki niesmak w środowisku. Ale jakby wrócić do poprzedniego roku, wówczas było podobnie...
- Gdyby tak patrzeć na poprzedni sezon, to wówczas wszystko tak samo się układało. Mieliśmy spore problemy z Czarnymi Słupsk, bo wygraliśmy 3:2, ale może to właśnie dało taką nauczkę zespołowi. Bo później tak naprawdę mieliśmy z "górki". Seria 7:0 była imponująca. PGE Turów w finale praktycznie nie podjął rękawicy do walki. Wszystko skończyło się bardzo szybko i raczej kibice nie byli z tego faktu usatysfakcjonowani - podkreśla były gracz Stelmetu Zielona Góra, Łukasz Seweryn.
W czwartek z Treflem Sopot
Stelmet w czwartek rozpocznie rywalizację półfinałową z Treflem Sopot, z którym ma świetny bilans meczów w sezonie zasadniczym. Zielonogórzanie wygrali wszystkie cztery spotkania i są zdecydowanym faworytem tej rywalizacji.
- Nie ulega wątpliwości, że faworytem tego półfinału są rywale, ale po wyeliminowaniu słupskiego zespołu nasze morale znacznie wzrosło. Jedziemy do Zielonej Góry optymistycznie nastawieni i chcemy odnieść przynajmniej jedno zwycięstwo - zauważa Adam Waczyński.