Po trzecim spotkaniu z sopocian zeszło napięcie i w czwartym meczu zaprezentowali się znacznie lepiej. Od samego początku wyszli agresywnie nastawieni, co przełożyło się na wynik. Po kilku minutach było 9:0 dla Trefla i już wtedy można było mówić o tym, że sopocianie odrobili lekcję ze spotkania numer trzy.
[ad=rectangle]
- Tak jak mówiłem po meczu nr 3, że nie możemy zagrać gorzej, tak też się stało. Chłopaki pokazali, że mają charakter i będą walczyć do końca, bez względu na wszystko. Wiedzą, co mają robić na boisku i to robią
- zaznacza Darius Maskoliunas, który na pomeczowej konferencji emanował pozytywną energią. Szczęśliwy podkreślał: - Dziękuję chłopakom za wiarę.
Sopocianie fantastycznie zagrali w obronie. W drugiej połowie Stelmet rzucił zaledwie 22 punkty! - Daliśmy rzucić mistrzowi Polski 57 pkt, co świadczy o pokazowej defensywie, zwłaszcza w 3. i 4. kwarcie. Wszyscy zawodnicy, którzy wychodzili z ławki, dawali 100 proc. przede wszystkim w obronie. Mówiłem im w szatni, fakt, nie moja słowa, tylko sławnych trenerów, że obroną wygrywa się najważniejsze mecze - oceniał Darius Maskoliunas.
Przed Treflem najważniejsze spotkanie w sezonie - jeśli ekipa z Trójmiasta wygra w niedzielę w Zielonej Górze, to znajdzie się w wielkim finale, co byłoby ogromną niespodzianką.
- Teraz jedziemy do Zielonej Góry, gdzie to rywale będą pod presją. Postaramy się to wykorzystać - zaznaczał litewski opiekun Trefla Sopot.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]