Dokładnie rok temu wszystko wskazywało na to, że nadchodzą lepsze czasy dla tarnobrzeskiej koszykówki. Sponsorem tytularnym Jeziora została marka Stabill, która miała sprawić, że zespół osiągnie historyczny awans do play-off. Drużyna, która przez wielu została uznana za najlepszą od momentu awansu do TBL jednak zawiodła, wygrywając zaledwie siedem meczów i zajęła przedostatnie miejsce w lidze.
[ad=rectangle]
Już w trakcie sezonu Stabill związał się z piłkarzami Górnika Zabrze i już wtedy dalsza współpraca z Jeziorowcami stanęła pod dużym znakiem zapytania. Na ten moment głównym sponsorem klubu jest miasto. - Potwierdzam, że nie będziemy już dalej współpracować - przyznaje rozczarowany Zbigniew Pyszniak.
Po sezonie nie brakowało spekulacji, że klub jest bliski pozyskania innych środków finansowych. Obecnie wydaje się, że pozyskanie partnera, który wypełniłby lukę po Stabillu będzie bardzo trudnym zadaniem. - Szukam i rozmawiam. Jeszcze jest trochę czasu. Jest nadzieja, że to się uda - zdradza prezes Jeziora Tarnobrzeg.
Wszystko wskazuje na to, że brak dalszej współpracy to pokłosie fatalnych wyników drużyny. Prawdopodobnie znów zespół będzie budowany w dużej mierze w oparciu o pieniądze otrzymane od miasta. Oznacza to, że odbije się to także na zawodnikach, którzy zagrają w sezonie 2014/2015 na Podkarpaciu. - Nie ma co ukrywać, że jednym z czynników był wynik. Poszli do Górnika Zabrze, do piłki nożnej i mają do tego prawo. Szanuję ich. To tak jak w zakładzie pracy. Jeśli będzie deficyt, to pracodawca obniży pobory i wstrzyma premie, bo z czego je wypłacać? Muszą to zrozumieć, przynajmniej ja tak byłem nauczony. Oni to traktują inaczej, czy się leży, czy nie, to się należy. No niestety to jest ich praca, czasy się zmieniły - tłumaczy Pyszniak.
W sezonie 2014/2015 Jeziorowcy znów będą dysponować jednym z najniższych budżetów w lidze. Dla tarnobrzeżan będzie to już piaty sezon na parkietach TBL. Do tej pory zespół ani razu nie awansował do fazy play-off i wydaje się, że z wielu względów w nadchodzących rozgrywkach będzie o to najtrudniej.