Karol Wasiek: Piątek był dla ciebie ostatnim dniem w Sopocie. Jakie są twoje wrażenia po pobycie w tym mieście, klubie po dziesięciu miesiącach pobytu?
Sarunas Vasiliauskas: Tak jak to wcześniej już powtarzałem - o Treflu Sopot, mieście, ludziach z klubu mogę się wypowiadać w samych superlatywach. Wszystko było tak jak być powinno.
Nie wierzę, że nie ma chociażby jednego elementu, na który byś narzekał.
- Mówię poważnie! Na nic nie mogę narzekać. Klub zadbał o to, żebym czuł się tutaj świetnie. Tak też było. Mogę jasno powiedzieć, że byliśmy jak jedna wielka rodzina, która się wspierała w tych trudnych momentach.
[ad=rectangle]
Przed przyjazdem spodziewałeś się tego?
- Oczywiście, że nie, bo przyjeżdżając do nowego miasta nigdy nie wiesz, jak to będzie wyglądało. Mogę powiedzieć, że człowiek nastawia się nawet na najgorsze, żeby później się mile zaskoczyć. I tak też się stało w moim przypadku! Chłopacy z drużyny byli naprawdę w porządku, klub dobrze zorganizowany, a na końcu zrobiliśmy taki dobry wynik, w postaci trzeciego miejsca.
Sam także zrobiłeś progres w swojej grze?
- Wiadomo, że człowiek chciałby więcej! Cały czas jest głodny tej lepszej gry, ale niestety na twojej drodze stają takie rzeczy, na które nie masz wpływu. Są to np. kontuzje. Jeśli mnie już pytasz o progres w mojej grze to uważam, że zrobiłem lekki krok do przodu.
Polska liga jest trudna dla takiego gracza jak ty? Pytam przede wszystkim o fizyczność.
- Nie, ponieważ od dziecka byłem nauczony grać z ludźmi, którzy są silniejsi ode mnie. Nie ma dla mnie z tym żadnego problemu. Nigdy nie byłem koszykarzem o wielkich warunkach fizycznych - po prostu musiałem się nauczyć grać mądrze i tak też robię od samego początku. Czasami muszę oszukać przeciwnika, jeśli chcę wykonać skuteczną akcję.
Następny sezon w Polsce?
- Zobaczymy. Na tę chwilę trudno jest wyrokować, ponieważ wszystko jest możliwe.
Od czego zależy w takim razie twoja przyszłość?
- Dużo elementów wchodzi w grę. A może będzie tak, że Trefl nie będzie mnie widział w składzie na kolejny sezon? Trudno jest tak przewidzieć, co się stanie. Jestem obecnie wolnym agentem i czekam na ofert (śmiech).
Pieniądze mogą stanąć na drodze?
- Na pewno pieniądze nie będą jedynym czynnikiem, który będę brał pod uwagę. Ważne jest to, żeby być w drużynie, która się dobrze rozumie i wzajemnie wspiera. Tego nie kupisz za pieniądze.