J.P. Prince: Zatrudnili mnie, bym pomógł zdobyć złoto
- Zatrudnili mnie, bym pomógł zdobyć złoto. Teraz mogę powiedzieć: zadanie wykonane - mówi J.P. Prince, jeden z głównych architektów pierwszego triumfu PGE Turowa Zgorzelec w historii.
W kluczowej fazie sezonu Prince osiągnął średnie 13,6 punktu, 6 zbiórek oraz 2 asysty. W trakcie całych rozgrywek (44 meczów) ostatecznie uzyskał zdobycze indywidualne na poziomie 16,4 punktu, 5,3 zbiórki oraz 3,1 asysty.
- Klub ściągnął mnie tylko w jednym celu. Zatrudnili mnie mówiąc: "musisz nam pomóc zdobyć złoty medal, bo jeszcze nigdy nam się to nie udało". I teraz właśnie mogę powiedzieć: misja wykonana. Oczywiście, nie zrobiłem tego sam. Wszyscy zagraliśmy kapitalnie i nie pozostawiliśmy Stelmetowi złudzeń co do tego, kto był lepszy w tym finale - cieszył się tuż po ostatniej syrenie Amerykanin.
Mistrzostwo z PGE Turowem Zgorzelec to pierwszy taki triumf Prince'a w karierze, który wcześniej grał nawet w tak egzotycznych ligach jak wenezuelska czy chińska.
- Miałem w życiu wiele fantastycznych doświadczeń, ale nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. To wyjątkowa rzecz. Mistrzostwo oznacza, że w danym czasie i danym miejsce jesteś najlepszy. Po prostu najlepszy. To wielka sprawa - dodawał 27-latek, na którego temat media są zgodne: w przyszłym sezonie nie zobaczymy go na parkietach Tauron Basket Ligi. Koszykarz prawdopodobnie wybierze jedną z intratnych ofert zagranicznych. Już teraz ma kilka propozycji.
- Nie wiem co się wydarzy w przyszłości. Nie chcę obecnie podejmować żadnej decyzji, bo teraz jest czas na zabawę. To był długi sezon, ale zdobyliśmy mistrzostwo Polski, więc teraz możemy się bawić, a ja nie chcę niczego innego - zakończył Amerykanin, który po chwili zademonstrował taniec zwycięstwa wraz ze swoimi kolegami, Tony'm i Mike'iem Taylorami na parkiecie w hali CRS. Właściwa zabawa, ta do białego rana, odbyła się jednak w zupełnie innym miejscu i bez tłumu kibiców oraz dziennikarzy...