Filip Dylewicz: To jest nasz wspólny sukces

Nie było wątpliwości co do wyboru MVP finałów. Najlepszym graczem został skrzydłowy PGE Turowa, Filip Dylewicz. - To jest nasz wspólny sukces: koszykarzy, trenerów, działaczy i kibiców - mówił "Dylu".

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Jeszcze trzy dni temu Filip Dylewicz był rozgoryczony z powodu porażki w starciu numer pięć finału między PGE Turowem, a Stelmetem. Doświadczony skrzydłowy nie znajdował wytłumaczenia dla przegranej, która uniemożliwiła celebrację mistrzowskiego tytułu przed własną publicznością.
Wygrać w hali rywala - to zawsze jednak smakuje równie dobrze. Dylewicz zna to uczucie, w końcu np. jako koszykarz Prokomu Trefla Sopot wznosił do góry puchar za mistrzostwo kraju w, nomen omen, Hali Mistrzów w roku 2005 po triumfie nad Anwilem Włocławek.

W środę 34-letniego koszykarza w zielonogórskiej hali CRS oklaskiwała nie tylko liczna grupa sympatyków PGE Turowa, ale również jego koledzy z zespołu, wszak to właśnie Dylewicz otrzymał nagrodę MVP finałów. Po raz drugi w karierze.

- Indywidualne statuetki i nagrody cieszą, ale nic nie wprawia w tak dobry nastrój i świetny humor, jak zwycięstwo zespołu. Dobro drużyny jest najważniejsze, a my byliśmy w tym sezonie świetną drużyną. Pokazaliśmy charakter, walczyliśmy do końca, było super - komentował szczęśliwy Dylewicz tuż po tym, jak nożyczkami odciął siatkę z jednego z koszy w hali CRS - symbol zdobycia twierdzy rywala i triumfu w całym sezonie.

Choć oczywiście cała ekipa PGE Turowa zasłużyła na słowa pochwały, to jednak nie można przejść obok tego, co w serii finałowej dokonał Dylewicz. W sześciu spotkaniach 34-latek zdobył łącznie 100 punktów i zebrał 50 piłek z tablic, co oznacza, że najważniejszą konfrontację w rozgrywkach zakończył ze średnimi 16,6 punktu i 8,3 zbiórki.

- Powtarzam po raz kolejny: wygrała drużyna. Po meczu piątym byliśmy bardzo zawiedzeni, ale dzisiaj pokazaliśmy wielki charakter. Od początku graliśmy bardzo zespołowo i agresywnie. Razem pragnęliśmy triumfu - dodawał zawodnik, na końcu dziękując za sukces... wszystkim. - To mistrzostwo to nasz wspólny sukces: koszykarzy, trenerów, działaczy i kibiców - zakończył Dylewicz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Vladimir Dragicević: Chcę zapomnieć o koszykówce  

Czy Filip Dylewicz zostanie w PGE Turowie na kolejny sezon?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×