Gasper Okorn: Fajnie byłoby znów pracować w Polsce

Gasper Okorn w Polsce prowadził już dwa kluby - Energę Czarnych Słupsk oraz AZS Koszalin. Słoweniec nie ukrywa, że chciałby znów wrócić do naszego kraju.

W tym artykule dowiesz się o:

41-letni szkoleniowiec w swojej karierze prowadził między innymi takie zespoły jak Olimpia Lublana czy BK Ventspils. Pracował także w Polsce - w sezonie 2008/2009, w prowadził Energę Czarnych Słupsk, uzyskując z tą drużyną czwarte miejsce w polskiej ekstraklasie.

[ad=rectangle]

W obecnych rozgrywkach był pierwszym szkoleniowcem AZS-u Koszalin, ale nie zwojował z tą ekipą zbyt wiele. Objął drużynę po czterech kolejkach, zastępując na tym stanowisku Zorana Sretenovicia. Co prawda Słoweniec obudził zespół z marazmu, ale nie zdołał zakwalifikować się do pierwszej "szóstki". Okorn doszedł do wniosku, że nic więcej nie osiągnie z tą ekipą i postanowił sam odejść z klubu. Jego rezygnację przyjęli działacze AZS-u. Zastąpił go Igor Milicić, dotychczasowy asystent.

Okornowi w kwietniu urodziło się kolejne dziecko, ale Słoweniec chce wrócić do zawodu. Trener nie ukrywa, że chciałby pracować w Polsce. Zresztą sygnalizował to już nawet w trakcie sezonu. Na konferencji prasowej we Wrocławiu stwierdził, że bardzo chętnie popracowałby właśnie w tym mieście...

- Tauron Basket Liga ma całkiem niezły poziom, chociaż wielu uważa, że tak nie jest. Ja się z tym kompletnie nie zgadzam. Ludzie chętnie przychodzą do hal, mecze są interesujące, więc czemu mam narzekać? To prawda, że bardzo lubię pracować w Polsce. Aczkolwiek trudno mi w tej chwili cokolwiek powiedzieć. Gdyby pojawiła się jakaś oferta, to nie będę się długo zastanawiał... - mówi Okorn, który nie ukrywa, że chciałby w Polsce zacząć pracę przed sezonem, a nie w trakcie, tak jak to było w dotychczasowych dwóch przypadkach.

- Chciałbym mieć wreszcie szansę poprowadzenia zespołu od początku rozgrywek - przepracować z nią okres przygotowawczy. Wówczas można mówić, że to jest mój zespół. Wtedy można byłoby mnie rzetelnie oceniać - zaznacza Okorn.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: