Jarosław Galewski: Czy spotkanie ze Sportino Inowrocław było waszym najgorszym meczem w tym sezonie?
Aaron Cook: Można mieć takie wrażenie. Na pewno zagraliśmy jedno z najgorszych spotkań w tym sezonie. W moim odczuciu zabrakło nam realizacji naszych zagrywek w kluczowych momentach tego meczu. Przez całe spotkanie walczyliśmy i robiliśmy wszystko, żeby wysunąć się na prowadzenie, ale za każdym razem, kiedy zbliżaliśmy się na jeden lub dwa punkty, czegoś nam po prostu brakowało. Oddawaliśmy niesłychanie ważne rzuty, ale one nie znajdowały drogi do kosza. W moim przekonaniu to przesądziło o naszej porażce.
Kibice są załamani waszą postawą. Czy załamanie jest widoczne również w zespole?
- Na pewno jesteśmy lekko załamani. Wszyscy jesteśmy smutni z powodu takiego biegu wydarzeń. Nie należy jednak zapominać, że sezon cały czas trwa. Mamy mnóstwo spotkań do rozegrania i dlatego trzeba wierzyć, że nasze położenie się zmieni. Musimy się pozbierać, wrócić do treningów i ciężko pracować.
Mimo porażki, można powiedzieć, że rozegrałeś całkiem niezłe spotkanie. Na pewno byłeś jedną z jaśniejszych postaci swojego zespołu. Co ciekawe, spędziłeś na parkiecie tylko 16 minut. Może trener po prostu w ciebie nie wierzy?
- Nie jestem typem zawodnika, który ocenia tylko siebie. Wychodzę z założenia, że wygrywamy i przegrywamy jako drużyna. A co do mojej gry, to daję z siebie wszystko zawsze, kiedy trener wysyła mnie na parkiet. Nie kontroluję czasu, który spędzam na boisku, ale kiedy już na nim jestem, gram na maksimum swoich możliwości.
Nie wierzę, że nie chciałbyś grać więcej. Nie jesteś zawiedziony swoją rolą w ostrowskim zespole?
- Naprawdę nie chcę tego komentować. Jak już powiedziałem, kiedy trener każe mi wyjść na parkiet, to stosuję się do jego zaleceń i staram się to robić najlepiej, jak tylko potrafię.
Nie ulega wątpliwości, że przed kolejnymi meczami czeka was niesłychanie wiele pracy…
- Dokładnie tak. Przede wszystkim koniecznie trzeba poprawić grę w obronie. Jak już jednak powiedziałem, od jakiegoś czasu mam wrażenie, że brakuje nam skuteczności w kluczowych momentach każdego spotkania. Musimy realizować nasze zagrywki w momencie, kiedy sytuacja wymaga tego najbardziej. Jeżeli dokładnie analizujesz nasze mecze, to możesz dojść do wniosku, że zawsze, kiedy zbliżamy się do naszych rywali, czegoś nam brakuje. Na ogół bywa tak, że pudłujemy najważniejsze rzuty, a nasi rywale takie rzuty trafiają. Jak widać, granica pomiędzy zwycięstwem a porażką jest bardzo cienka. Myślę, że ta sytuacja jest naszą największą bolączką.
Cały czas aktualny pozostaje problem zbiórek…
- Bez wątpienia tak. Nasi rywale wykonują bardzo dobrą robotę na atakowanej tablicy. Nie chciałbym jednak wszystkiego krytykować i nastawiać się w sposób negatywny. Nie ma jeszcze nawet połowy sezonu. Jak już powiedziałem, musimy się pozbierać, wrócić do treningów i zacząć odnosić zwycięstwa. Nie możemy być nastawieni do tego co nas czeka pesymistycznie.
Czy można powiedzieć, że wysoka porażka z Turowem Zgorzelec dobiła drużynę ostrowskiej Stali i obniżyła morale w zespole?
- Szczerze mówiąc, byłem przekonany, że ta porażka zmobilizuje nasz zespół do lepszej gry. W moim odczuciu, trenowaliśmy bardzo dobrze po spotkaniu z Turowem. Ten pojedynek był w naszym wykonaniu okropny i dlatego dawaliśmy z siebie wszystko na treningach. Przykładaliśmy bardzo dużą wagę do poprawienia naszej gry w defensywie. Niestety, ponownie nam to nie wyszło.
Czy Alan Daniels jest w stanie zmienić obliczę ostrowskiego zespołu?
- Myślę, że tak. Alan to bardzo dobry koszykarz, który świetnie spisuję się zarówno w grze ofensywnej jak i w defensywie. W tej chwili mamy sporo problemów szczególnie w tym drugim elemencie i wierzę, że nasz nowy zawodnik przyczyni się do zmiany tej sytuacji.
W ostrowskim zespole ponownie zaczęły się zmiany. W ostatnim czasie trener Kowalczyk poszukiwał nowych koszykarzy. W zespole pojawili się miedzy innymi Łukasz Seweryn i Alan Daniels. Czy zmiany kadrowe także wpływają na grę drużyny?
- Jak już wielokrotnie powtarzałem, nie zamierzam doszukiwać się we wszystkim negatywnych rzeczy. Moja rola polega na tym, żeby dawać z siebie sto procent na parkiecie i ciężko pracować na treningach. Nie zamierzam wypowiadać żadnych krytycznych słów pod adresem jakiegokolwiek członka naszego zespołu.
Na co twoim zdaniem będzie stać w tym sezonie zespół Stali Ostrów?
- Wszystko jest kwestią podniesienia się po ostatnich niepowodzeniach. Jeżeli uda nam się to zrobić, to na pewno rozwiążemy wiele problemów. Mamy na to jeszcze wiele czasu i wierzę, że nam się uda.