- Trochę zdenerwowani - komentarze po meczu PGE Turów - Sokołów Znicz

Sokołów Znicz do przerwy przegrywał z PGE Turowem 41:45, ale w trzeciej kwarcie nie mógł znaleźć odpowiedzi na strzelców zgorzeleckiego zespołu, którzy najpierw zapewnili prowadzenie, a chwilę później wygraną.

Stanisław Gierczak (trener, Sokołów Znicz Jarosław): Graliśmy dosyć dobrze w pierwszej połowie, ale ciężko się gra przeciwko tak dobrze usposobionemu rzutowo przeciwnikowi. Pozycje do rzutów nie wynikały tylko z dobrej gry Turowa, ale także z powodu naszej słabej pracy na zasłonach. Pierwsza połowa była zadowalająca, ale gospodarze przez czterdzieści minut grali bardzo aktywnie i mocno. Na pewno w porównaniu z przebiegiem z poprzedniego spotkania więcej było w mojej drużynie pozytywnych akcentów, niż tych negatywnych. Naszym problemem była także gra przeciwko strzelcom Turowa.

Saso Filipovski (trener, PGE Turów Zgorzelec): Od samego początku meczu byliśmy trochę zdenerwowani, co było konsekwencją porażki z poprzedniej kolejki z Polpharmą. Mój zespół jest młody i musi nauczyć się zarówno wygrywać, jak i przegrywać. Sokołów zagrał bardzo skutecznie w ataku, a my z kolei może nie zaprezentowaliśmy obrony na wysokim poziomie, ale po zmianie stron byliśmy skuteczni i agresywni w obronie. Z czasem będziemy grali konsekwentniej, ale musimy poprawić obronę.

Brandun Hughes (rozgrywający, Sokołów Znicz Jarosław): Przyjeżdżając do Zgorzelca wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki mecz. Chcieliśmy zagrać jako drużyna i pokazać, że potrafimy ze sobą współpracować. Zespół wrócił do ekstraklasy i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, walczyć i systematycznie pracować nad naszymi umiejętnościami. Myślę, iż dzięki temu będziemy mogli wygrywać.

Damir Miljkovic (rzucający, PGE Turów Zgorzelec): To był bardzo trudny mecz, a wynik nie odzwierciedla wszystkiego. Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta, w której zaczęliśmy grać agresywniej, co wymusiło dużo strat rywali. Dzięki temu mieliśmy okazje do łatwych punktów, co dodało nam pewności siebie. Pod koniec spotkania grało nam się już łatwiej.

Komentarze (0)