Michał Fałkowski: Zaczynasz swoją profesjonalną karierę w koszykówce. Ile ofert otrzymałeś po zakończeniu przygody z uczelnią Seton Hall w NCAA?
Patrik Auda: Mój agent rozmawiał z wieloma klubami, nie ograniczał się tylko do Polski oczywiście. Mogłem równie dobrze trafić do Belgii czy Niemiec, ale na pewnym etapie rozmów agent stwierdził, że żaden inny klub nie wykazał takiego zainteresowania moją osobą, jak Polfarmex Kutno.
[ad=rectangle]
Co to znaczy?
- Nie znam szczegółów negocjacji. Niemniej agent przekazał mi, ze Polfarmex bardzo zabiegał o mnie. Cały czas ktoś z klubu dzwonił, ciągle pytał o sytuację, wysyłał maile. Po prostu dawano mi do zrozumienia, że bardzo im zależy na tym, bym dla nich grał.
Rozmawiałeś z trenerem Jarosławem Krysiewiczem?
- Ostatnio byłem z kadrą Czech w Polsce i wówczas spotkałem się z trenerem oraz innymi osobami sztabu Polfarmexu. Nie było zbyt dużo czasu żeby porozmawiać na temat szczegółów, nie ustalaliśmy jakichś konkretów, raczej rozmawialiśmy o ogółach, na przykład opowiadali mi o polskiej lidze, o zespole, o planach. Ja miałem sporo pytań. Chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o rozgrywkach, o naszych przeciwnikach, o zawodnikach, którzy grają w Tauron Basket Lidze, no i oczywiście nieco więcej o moim nowym klubie.
Właśnie a propos klubu - Polfarmex Kutno jest beniaminkiem ligi. Takie drużyny rzadko kiedy grają o najwyższe cele już w swoim pierwszym sezonie w lidze...
- Ale to żaden problem! Oczywiście, trzeba znać swoje miejsce w szeregu, ale jednocześnie nie można mieć kompleksów. Inne zespoły mają wyższe budżety, kontraktują być może lepszych graczy, ale przecież nikt się nie podda bez walki. Respekt do przeciwnika - tak, ale na parkiecie - walka na maksimum możliwości. Gra w Kutnie to dla mnie wyzwanie i cieszę się, że będę mógł być częścią tego boomu na koszykówkę, który tworzy się w mieście.
Jaki pomysł na ciebie ma trener Krysiewicz?
- Na uczelni grałem głównie jako silny skrzydłowy, nieco mniej jako niski skrzydłowy, i w takiej konfiguracji widzi mnie trener. Więcej minut jako czwórka, nieco mniej jako trójka. Czyli wszystko jest w porządku.
Rozumiem, że na czwórce czujesz się bardziej komfortowo?
- Zdecydowanie wolę grać jako silny skrzydłowy, ponieważ na tej pozycji grałem w Seton Hall. Chcę dodać jednak, że nawet jak grałem jako czwórka, to i tak częściej wychodziłem na obwód, niż grałem pod koszem. Dzięki temu mogłem rzucać za trzy, mijać swojego obrońcę, wchodzić pod kosz... Wszystko zależało od tego kto mnie krył - czy niższy, czy wyższy rywal.
Jest was trzech obcokrajowców w drużynie. Czy to w ogóle ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?
- Mieszkałem już rok w Hiszpanii, potem spędziłem cztery lata w USA i w obu tych miejscach byłem obcokrajowcem, który nigdy nie miał z tym żadnego problemu. Tym bardziej więc nie będzie żadnego problemu w Polsce. Przecież Polacy i Czesi to narody pochodzące z tego samego, słowiańskiego pnia. Na pewno w Kutnie będę czuł się jak w domu.
[nextpage]Hiszpania? Wiedziałem, że grałeś w USA, ale Hiszpania?
- To był rok w CBA na Wyspach Kanaryjskich, konkretnie na wyspie Gran Canaria w Las Palmas. Spędziłem cały rok w koszykarskiej akademii, o której powiedział mi znajomy. Dzięki temu miałem szansę trenować przez kilka miesięcy w bardzo dobrych warunkach, co w konsekwencji otworzyło mi drogę do NCAA.
Wróćmy jeszcze do Kutna. To był celowe? Szukałeś klubu blisko rodzinnego kraju?
- Nie. To zwykły zbieg okoliczności. Nie miałbym żadnych problemów, gdybym trafił do Francji czy Włoch. Ale jeśli już jestem w Polsce, to oczywiście tym lepiej.
[b]
Grałeś przeciwko polskiej reprezentacji ostatnio. Co możesz powiedzieć o zawodnikach naszej drużyny?[/b]
- Polska grała bardzo fizyczny basket. Myślę, że właśnie we fizyczności i atletyźmie była największa różnica między moim, a waszym zespołem.
Któryś z graczy zapadł ci w pamięć?
- Ten wielki. Grał pod koszem. Wiem, że występuje na uczelni Gonzaga. Niestety, nie zapamiętałem jego nazwiska...
Przemysław Karnowski.
- Tak, to on. To bardzo utalentowany zawodnik. Przed meczem skojarzyłem jeszcze Roberta Skibniewskiego, bo on grał u nas, w lidze czeskiej i to grał bardzo dobrze.
A propos Czech. Nie chciałeś wrócić do swojej macierzystej ligi po NCAA?
- Miałem oferty z Czech, ale nie rozważałem ich. Uznałem, że chcę spróbować swoich sił gdzieś zagranicą. Nie chodzi mi o to, że czeska liga jest słaba, ale jednak są w Europie ligi, gdzie gra się w basket na wyższym poziomie. W Czechach gra się głównie w piłkę nożną i hokej, dlatego chciałem wybrać miejsce, gdzie koszykówka jest bardziej popularna. Najlepszy przykład to ostatnie mecze Polska-Czechy. Idę o zakład, że gdybyśmy grali w moim kraju, to wówczas na trybunach nie byłoby nawet w połowie tylu fanów, co w Wałbrzychu.
Na koniec rozmowy wróćmy do Polfarmexu. Będziesz grał w pierwszej piątce?
- Byłoby fajnie, ale nie będzie dla mnie problemem jeśli będę wychodził z ławki. Chodzi o to, by trener umiał wykorzystać cię na parkiecie w ogóle, a nie żeby pozwalał ci grać od początku czy wprowadzał do gry później. To nie ma w ogóle znaczenia.
[b]
Czyli nie rozmawiałeś z trenerem o pierwszej piątce, o minutach?[/b]
- Wszystko wywalczę sobie na treningu. Przecież w zespole są jeszcze inni zawodnicy i każdy z nich chce grać jak najdłużej.
Pytam, bo kontrakt z kutnowskim klubem podpisał Słowak Michal Batka i z nim też będziesz rywalizował o minuty. Znacie się?
- Nie znamy się prywatnie. Michal gra w reprezentacji Słowacji, więc mieliśmy okazję grać przeciwko sobie podczas gier sparingowych, ale nie wiedzieliśmy, że będziemy grać razem. Myślę jednak, że to jest nieco inny typ gracza, niż ja, więc na parkiecie będziemy pojawiać się nie tylko zamiennie, ale możliwe, że będziemy się uzupełniać pod koszem.