Poprzeczkę mamy zawieszoną wysoko - rozmowa z Marcinem Salamonikiem, graczem MOSiRu Krosno

MOSiR Krosno w ostatnich dniach wznowił treningi. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że poprzeczkę mamy w tym sezonie zawieszoną wysoko - mówi podkoszowy Marcin Salamonik.

Jakub Artych: 11 sierpnia MOSiR Krosno rozpoczął przygotowania do rozgrywek. Czułeś już głód piłki?

Marcin Salamonik: Wiadomo, że po takiej przerwie jest głód koszykówki. Ciesze się, że zaczęliśmy już treningi. Teraz będę wyczekiwał pierwszych spotkań ligowych.
[ad=rectangle]
Wracasz jeszcze myślami do poprzednich rozgrywek, czy ten etap odciąłeś już grubą kreską?

- O poprzednim sezonie już zapomniałem i skupiam się tylko i wyłącznie na bieżącym.

[b]

W przerwie letniej odeszło z Krosna trzech czołowych zawodników. Uważasz, że może być to dla ekipy z Podkarpacia duży problem?[/b]

- Ciężko teraz odpowiedzieć na to pytanie. Na ich miejsce przyszli zawodnicy, którzy potrafią grać w koszykówkę i myślę, że będą solidnym wzmocnieniami dla drużyny. Jestem dobrej myśli.

Miałeś oferty z innych klubów? Co cię przekonało, aby w dalszym ciągu reprezentować barwy ekipy z Krosna?

- Szczerze to nie było żadnych ofert, ponieważ bardzo szybko uzgodniłem warunki z klubem z Krosna. Już kilkakrotnie mówiłem o tym, że w Krośnie czuje się bardzo dobrze i jak na razie nie widzę potrzeby, aby zmieniać klub.

Uważasz, że te kilka tygodni przygotowań wystarczą, aby MOSiR z nowymi zawodnikami ponownie był dobrze rozumiejącym się teamem?

- Najważniejsze jest to, że czas działa na naszą korzyść. Powoli będziemy się poznawać na boisku i wydaje mi się, że do rozpoczęcia sezonu będziemy już zgrani i gotowi.

Zdajesz sobie sprawę, iż kibice upatrują w was zdecydowanego faworyta I ligi?

- Zawsze uważałem, że typowanie w lipcu czy sierpniu, kto wygra ligę, albo kto będzie faworytem nie ma najmniejszego sensu. Wszystko zweryfikuje liga a przede wszystkim play offy, które nie raz już pokazały, że faworyt nie musi wygrać. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę z tego, że poprzeczkę mamy zawieszoną dosyć wysoko.

Salamonik: Typowanie w lipcu, kto będzie faworytem ligi nie ma sensu
Salamonik: Typowanie w lipcu, kto będzie faworytem ligi nie ma sensu

Kolejną tezą przemawiającą za wami jest przysłowie „do trzech razy sztuka”. Czujesz, iż ten rok może być przełomowy?

- To prawda, że brakuje nam złotego medalu do kolekcji i nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy go zdobyli w tym sezonie. Nie można jednak już teraz pompować balonu, tylko spokojnie robić swoje przez cały sezon a to przyniesie dobre wyniki.

Kadrowo MOSiR wydaje się być najmocniejszy w rozgrywkach. Na które drużyny musicie szczególnie uważać?

- Skład mamy solidny i nie ma co tego ukrywać. Inne zespoły też się jednak wzmocniły. Myślę, że bardzo groźne będą drużyny Stali Ostrów, Legii czy Spójni, ale nie można zapomnieć o Sokole Łańcut czy Zniczu Pruszków.

W naszej rozmowie nie może zabraknąć wątku rozszerzenia Ekstraklasy. Czujesz złość, iż tyle drużyn, drogą bynajmniej nie sportową dostało się do Tauron Basket Ligi?

- Złości nie czuje bo nie ma powodu. Wiadomo, że większość klubów chce grać w jak najwyższej lidze. Sposób w jaki to zostało zrobione, nie podoba mi się jednak w ogóle.

Czy w związku z tym poziom I ligi może drastycznie się obniżyć? Opinii jest na ten temat bardzo wiele.

- Zabraknie kilku drużyn, które zapewniały w zeszłym sezonie wysoki poziom rozgrywek. Jednak na ich miejscu są inne i nie można z góry przesadzać, że obniży to poziom. Boisko wszystko zweryfikuje ale przekonany jestem, że nie zabraknie wielu ciekawych i emocjonujących spotkań.

Źródło artykułu: