W III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów Legia Warszawa pokonała w dwumeczu Celtic Glasgow 6:1, ale do kolejnej rundy... awansował zespół ze Szkocji. W ostatni piątek Komisja Dyscyplinarna UEFA podjęła decyzję o ukaraniu mistrzów Polski walkowerem za rewanżowy mecz III rundy eliminacji Ligi Mistrzów, w którym pokonali Celtic Glasgow 2:0, za występ Bartosza Bereszyńskiego. Przez niedopatrzenie działu sportowego Legii absencja "Beresia" w meczach II rundy el. LM nie została zaliczona na poczet kary za czerwoną kartkę z poprzedniej edycji Ligi Europejskiej, ponieważ obrońca Legii nie został zgłoszony do gry w tej fazie rozgrywek.
Działacze Legii złożyli stosowne odwołanie, ale na nic się ono zdało, bo w czwartkowe popołudnie UEFA podtrzymała swoją dotychczasową decyzję. Swojego rozczarowania nie kryje Kamil Łączyński, reprezentant Polski w koszykówkę, a na co dzień wielki kibic stołecznego zespołu.
[ad=rectangle]
- Byłem niezadowolony, ale liczyłem się z taką decyzją. Teraz już do sprawy podchodzę z dystansem, chociaż cały czas żałuję, że nie będą chłopaki mieli szansy powalczyć o awans do Ligi Mistrzów na boisku - zaznacza gracz Rosy Radom, który namówił kolegów z reprezentacji do tego, żeby przyłączyli się do akcji #LetFootballWin. Koszykarz odsłania nieco kulisy tego pomysłu.
- Widziałem, że dużo osób w niej uczestniczy, więc sam też chciałem być aktywny. W szatni w Luksemburgu była tablica z dużymi kartkami. Napisałem na niej co trzeba, zabrałem do hotelu i poprosiłem chłopaków, żeby stanęli wraz ze mną do zdjęcia. Wszyscy wiedzą jak bardzo zżyty jestem z Legią, więc nie musiałem ich szczególnie namawiać - podkreśla Łączyński.
ciekawe czy lączyński chciałby brać udział w meczach, gdzie rywale wpuszczają na boisko zawodnika nieuprawnionego do gry !