W sobotni wieczór, 16 sierpnia, reprezentacja Stanów Zjednoczonych rozegrała pierwsze spotkanie w ramach przygotowań do zbliżających się Mistrzostw Świata 2014. Polem bitwy okazało się Chicago i legendarna United Center, a wszystkie oczy skierowane były w stronę rodowitego mieszkańca Illinois, Derricka Rose'a. 25-latek pojawił się na deskach parkietu hali Bulls po raz pierwszy od feralnego zerwania łękotki, które miało miejsce 22 listopada w starciu z Portland Trail Blazers.
Playmaker momentami przypominał tego samego dynamicznego koszykarza, który w 2011 roku odbierał statuetkę dla najbardziej wartościowego gracza sezonu zasadniczego. D-Rose zdobył w sumie 7 punktów, a na swoim koncie zapisał chociażby celny rzut równo z syreną kończącą pierwszą połowę. - Wspaniale jest oglądać Derricka ponownie w akcji - mówił asystent Mike'a Krzyzewskiego i na co dzień pierwszy szkoleniowiec Chicago Bulls, Tom Thibodeau.
USA, choć nie była to przeprawa łatwa i przyjemna, pokonali Brazylię 95:78, a klasą dla samego siebie okazał się młodziutki gracz New Orleans Pelicans, Anthony Davis. 21-latek wywalczył 20 oczek, 8 zbiórek i cztery bloki. - To wspaniałe uczucie - zaczął urodzony w Chicago Davis. - Grałem na tym parkiecie po raz pierwszy od czasów liceum. To wspaniałe uczucie być tu przed moimi kibicami, przyjaciółmi i rodziną, którzy mnie wspierają. Co najważniejsze, odnieśliśmy zwycięstwo - zakończył bohater dnia.
Reprezentacji Brazylii na nic zdało się nawet 16 punktów Tiago Splittera. O losach pojedynku zdecydowała czwarta partia, którą koncertowo rozegrali przedstawiciele Stanów Zjednoczonych. Kolejnymi sprawdzianami przed mistrzostwami świata będą dla podopiecznych Mike'a Krzyzewskiego pojedynki z Dominikaną (20 sierpnia) i Portoryko (22 sierpnia).
USA - Brazylia 95:78 (29:15, 16:22, 23:26, 27:15)
(Davis 20, Harden 18, Faried 11 - Splitter 16, Hettsheimeir 13, Barbosa 13)