Drugie sobotnie spotkanie Memoriału im. Alfonsa Wicherka nie rozpoczęło się po myśli Twardych Pierników, które przegrywały po pierwszej kwarcie dużą różnicą, bo piętnastu punktów (11:26). Po drugich dziesięciu minutach przyjezdni zmniejszyli ten dystans o 4 "oczka". Druga połowa, a zwłaszcza czwarta część, były popisowe w ich wykonaniu. Nie tylko doprowadzili do remisu, ale i w decydujących momentach potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
[ad=rectangle]
- Trzeba pamiętać o tym, że jeszcze jest to okres przygotowawczy. Mieliśmy dwa bardzo mocne treningi przed meczem i długą drogę do pokonania - tłumaczył kiepską postawę swojego zespołu w pierwszej odsłonie Mateusz Jarmakowicz. - Na pewno na początku brakowało nam trochę tlenu, ale później, kiedy się rozgrzaliśmy, zaczęliśmy "gonić" rywala i udało się - dodał po chwili.
Spory wkład w wygraną miał również podkoszowy. Uaktywnił się przede wszystkim w drugiej połowie, zdobywając ostatecznie 12 punktów i będąc drugim strzelcem drużyny. Trafił 5 na 9 rzutów z gry.
Memoriał jest dla Jarmakowicza powrotem do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W trakcie sezonu 2012/2013 został bowiem pozyskany przez debiutującą wówczas w Tauron Basket Lidze Rosę. Jak, po półtora roku, wspomina ten okres? - Bardzo dobrze. Dostałem tutaj szansę grania - odpowiedział.
Do rozpoczęcia rozgrywek pozostaje coraz mniej czasu. Działacze stawiają przed sztabami szkoleniowymi i zawodnikami cele. Jakie są one zatem dla toruńskiej ekipy? - Celujemy w play-offy. Drużyna jest nowa, skład jest silny, mamy dobrego trenera. Uważam, że jeśli dobrze poukładamy klocki, to będziemy groźni, szczególnie u siebie - zapowiedział 26-latek.