MŚ 2014 kobiet dzień 3: Znamy czwórkę ćwierćfinalistów

Po dniu przerwy uczestnicy mistrzostw świata wrócili do rywalizacji, by zakończyć fazę grupową. Zażarta walka trwała nie tylko o pierwsze, ale również dalsze lokaty.

W tym artykule dowiesz się o:

Oczywiście zwycięzca tej części z urzędu wystąpi w ćwierćfinale, co doskonale wiedzą faworyci całej imprezy. Hiszpania, Australia, Turcja czy USA dotąd zebrały komplet punktów deklasując oponentów.

Ich grono uzupełnią cztery ekipy. Wyłonione zostaną po rozegraniu specjalnych pojedynków pomiędzy reprezentacjami zajmującymi drugie i trzecie miejsce. Bardzo ciekawie zapowiada się starcie wicemistrzyń Europy, Francuzek z Brazylią. Ponadto Czechy stawią czoła Kanadzie, Białoruś Chinom, a Serbia Kubie.

Ostatniego dnia września natomiast scenariusz nie zmienił się specjalnie w stosunku do inauguracji. W grupie A Hiszpanki wysoko pokonały Czechy. Można odnieść wrażenie, że poza wszechstronnym i niekiedy nawet finezyjnym atakiem świetnie bronią, dzięki czemu raczej optymistycznie wyczekują nadchodzącej przyszłości. Nasze południowe sąsiadki odznaczyły się skutecznością rzędu mizernych 26 procent. W kwarcie najwięcej zdobyły 13 "oczek". To pokazuje nieumiejętność zaskoczenia podopiecznych Lucasa Mondelo.

Jana Vesela czy Alena Hanusova niewiele pomogły. Oddawały sporo rzutów, lecz głównie pudłowały. Warto podkreślić, że wygrane też wypadły pod względem ofensywy słabiej niż zwykle.

Sukces zapewniła znakomita Sancho Lyttle. Szalała tradycyjnie Laia Palau. Poza siedmioma "oczkami" zebrała tyle samo piłek i rozdała cztery asysty. W ćwierćfinale zagra z triumfatorem pary Białoruś - Chiny.

Brazylijki bez większych problemów ograły Japonię. Popis dała Patricia Teixeira trafiając 11 rzutów z gry. Odciążyła zatem nominalną liderkę Erikę Souzę, która i tak wykonała zadanie. Ich team szybko ułożył sobie konfrontację pod siebie. Początkowa kwarta dość dokładnie ukazała różnicę między obiema stronami.

Japonkom brakowało doświadczenia. Chwilami zbyt szybko podejmowały decyzje, w efekcie ucierpiała dokładność. Wyłączona była Ramu Tokashiki. Cały czas miała przy sobie asystę defensorek i nie wsparła specjalnie koleżanek.

Hiszpania - Czechy 67:43 (14:9, 20:12, 14:13, 19:9)
Hiszpania: Lyttle 17, Cruz 12, Torrens 9, Dominguez 7, Palau 7, Nicholls 6, Xargay 4, Martinez 3 Gil 2.
Czechy: Bartonová 8, Hanusova, Sedlákova 5, Vitecková 5, Kulichova 4, Elhotova 4, Burgrova 4, Vesela 3, Hejdova 3.

Brazylia - Japonia 79:56 (22:11, 19:20, 19:14, 19:11)
Brazylia: Teixeira 27, Santos 13, Souza 12, Pinto 8, Paixao 6, Dantas 6, De Paula 4, Pacheco 2, Ramona 1.
Japonia: Mamiya 13, Miyamoto 10, Kudeken 9, Kurihara 9, Oga 6, Tokashiki 5, Takada 4.

MZP+-
1 Hiszpania 3 3 0 224 149
2 Czechy 3 2 1 182 179
3 Brazylia 3 1 2 190 207
4 Japonia 3 0 3 163 224

Gospodynie turnieju zakończyły pierwszy etap na najwyższym stopniu podium grupy B. Trzeciego dnia sportowej walki ograły Mozambik, aczkolwiek niżej niż się spodziewano. Podkreślić należy, że przez trzy "ćwiartki" ulubienice publiczności dyktowały warunki i nic im nie zagrażało, jednak pod koniec zdecydowanie zwolniły.

Trochę kłopotów sprawiła im wyróżniająca się spośród Afrykanek Leia Dongue, bezsprzecznie czołowa postać kolektywu. Urodzona w 1991 roku koszykarka wbrew porażkom udźwignęła odpowiedzialność i niewykluczone, że wkrótce dostanie solidny angaż na Starym Kontynencie. Niestety dla niej póki co musi pożegnać światowy czempionat.

Dowodzona przez trenera Ceyhuna Yildizoglu drużyna nie zmęczyła się wielce. Panie spędziły na boisku podobną liczbę minut, wobec czego zachowają siły, by w ćwierćfinale zmierzyć się z Serbią lub Kubą.

Trójkolorowe przeszły nieprzyjemną drogę, by ograć Kanadę. Mecz charakteryzował się wyrównanym poziomem i przy odrobinie szczęścia kadra z Ameryki Północnej zgarnęłaby pełną pulę. Niemniej doświadczenie, a przypuszczalnie także wyrachowanie wzięły górę. W kluczowych momentach Francuzki umieszczały piłkę w koszu.

Sandrine Gruda oraz Marielle Amant spełniły nadzieje sympatyków. Wykonały kawał pożytecznej roboty, dlatego teraz pozostaje im jedynie podtrzymać dyspozycję, bo zbliżają się poważniejsze rozgrywki. Uprzykrzyć życie wspomnianemu duetowi chciała Tamara Tatham. Ambicję wypada nagrodzić, tylko ze indywidualnie nie zawsze da się wygrywać.

Mozambik - Turcja 54:64 (12:18, 11:18, 15:19, 16:9)
Mozambik: Dongue 17, Ngulela 9, Cossa 7, Gimo 7, Muianga 6, Mafanela 4, Micato 3, Halar 1.
Turcja: Ivegin 13, Dalgalar 10, Köksal 7, Senyürek 7, Canitez 6, Caglar 6, Palazoglu 5, Sanders 3, Alben 3, Yilmaz 2, Tuncluer 2.

Francja - Kanada 63:59 (15:17, 16:13, 16:13, 16:16)
Francja: Gruda 13, Amant 10, Skrela 10, Dumerc 7, Tchatchouang 6, Gomis 4, Lardy 3, Tanqueray 3, Ciak 3, Salagnac 2, Cata-Chitiga 2.
Kanada: Tatham 11, Plouffe 10, Plouffe 7, Fields 6, Thorburn 5, Ayim 4, Langlois 4, Nurse 4, Boogaard 4, Murphy 3, Pilypaitis 1.

MZP+-
1 Turcja 3 3 0 169 146
2 Francja 3 2 1 200 154
3 Kanada 3 1 2 172 172
4 Mozambik 3 0 3 153 222

Bezapelacyjny król grupy C, Australia rozbiła Białoruś. Kto myślał, że ta reprezentacja zagrozi wielokrotnym wicemistrzyniom olimpijskim grubo się pomylił. Erin Phillips i spółka obnażyły wszelkie ujemne aspekty przeciwniczek. Błyskawicznie zdominowały zawody. Energiczna obwodowa, która broniła barw Wisły Can Pack Kraków zaliczyła świetny występ notując 7 punktów, 7 asyst, 6 przechwytów i 5 zbiórek.

Duet Jelena Leuczanka - Tatiana Troina po prostu nie mógł efektywnie przeciwstawić się tak klasowym graczom. Rywalki stanowiły tego dnia zaledwie tło dla rozpędzonych "Kangurzyc". W następnej fazie stawią czoła zwycięzcy batalii Czechy - Kanada.

Kubanki okazały się lepsze od Korei. Poziom jaki pokazały generalnie nie rzucił na kolana, ale wystarczył, żeby zostawić w tyle Azjatki. Wysiłki Marlen Cepedy przyniosły zatem spodziewane profity, bo jej drużyna narodowa kontynuuje przygodę z mistrzostwami, chociaż o ćwierćfinał będzie rywalizować w dodatkowej rundzie.

Koreanki z kompletem porażek jadą do domu.

Australia - Białoruś 87:45 (24:13, 22:8, 19:11, 22:13)
Australia: Jarry 19, Taylor 12, Tolo 10, Burton 8, Snell 8, Allen 7, Phillips 7, Lavey 4, Holdes 4, Francis 3, Mitchell 3, Richards 2.
Białoruś: Leuchanka 12, Troina 11, Snytsina 7, Ziuzkova 5, Likhtarovich 3, Vashkevich 3, Papova 2, Anufryienka 2.

Korea Południowa - Kuba 57:73 (15:18, 13:16, 18:23, 11:16)
Korea: Park 16, Hong 12, Lee 10, Bae 7, Kim 6, Kim 6.
Kuba: Cepeda 16, Avila 14, Amargo 10, Oquendo 9, Povea 8, Gelis 6, Romero 6, Casanova 2, Noblet 2.

MZP+-
1 Australia 3 3 0 264 156
2 Białoruś 3 2 1 185 220
3 Kuba 3 1 2 199 217
4 Korea Południowa 3 0 3 175 230

Prawdziwy horror przeżyła Serbia. Dopiero gdy zbliżał się finisz Jelena Milovanovic przesądziła o tym, że pełną pulę zgarnął bałkański team kosztem Chinek. Wszyscy będący blisko wydarzenia dosłownie zjedli nerwy. Widowisko akurat zyskało pod względem atrakcyjności.

W przekroju 40 minut pozytywną kartę zapisała Tamara Radocaj, tylko raz myląc się przy rzutach.

Zupełnym przeciwieństwem była potyczka Stanów Zjednoczonych i Angoli. Koszykarska potęga wykonała plan z nawiązką, aplikując "Kopciuszkowi" 119 punktów. Ofensywny popis gwiazd ligi WNBA przypuszczalnie zrobił wrażenie, choć poprzeczki nie zawieszono najwyżej.

Wyróżniła się eks-zawodniczka CCC Polkowice, Nneka Ogwumike. Solidnie wypadła również Seimone Augustus.

Na chwilę obecną próżno szukać faktycznej przeszkody dla USA. Raczej dopiero rozgrywki o medale zmuszą ją do wytężonego wysiłku.

Serbia - Chiny 65:63 (25:22, 16:12, 8:17, 16:12)
Serbia: Radocaj 19, M. Dabovic 12, Krnjic 9, Milovanovic 9, Dabovic 6, Jovanovic 5, Rad 4, Cad 1.
Chiny: Lu 20, H. Huang 10, Chen 6, Ji 6, Cheng 6, Yang 5, Sun 4, Gao 3, J. Huang 2, Shao 1.

USA - Angola 119:44 (33:11, 28:14, 31:6, 27:13)
USA: Ogwumike 18, Moore 16, Augustus 15, Griner 15, McCoughtry 10, Sims 9, Stewart 9, Dupree 9, Charles 7, Taurasi 5, Whalen 4, Bird 2.
Angola: Manuel 11, Mauricio 9, Guadalupe 6, Goncalves 5, Gala 4, Afonso 3, Eusebio 2, Tomas 2, Filipe 2.

MZP+-
1 USA 3 3 0 300 174
2 Serbia 3 2 1 241 199
3 Chiny 3 1 1 184 191
4 Angola 3 0 3 125 286
Źródło artykułu: