Open Basket Pleszew poległ w Rybniku (relacja)

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie z outsiderem z Wrocławia, MKKS Rybnik kontynuuje dobrą passę. Tym razem podopieczni Łukasza Szymika zwyciężyli we własnej hali Open Basket Pleszew. Wygrana jest tym cenniejsza, że goście przed rozpoczęciem sezonu zaliczani byli do faworytów drugoligowych rozgrywek.

W tym artykule dowiesz się o:

W ekipie z Pleszewa nie mogło zabraknąć 40-letniego Dariusza Parzeńskiego, który kilkanaście lat temu święcił najwyższe laury ze Śląskiem Wrocław. Dość powiedzieć, że mierzący 205 cm zawodnik aż pięciokrotnie triumfował w rozgrywkach ligowych w barwach wrocławskiego klubu. Tym razem musiał potykać się z dużo młodszymi koszykarzami z Rybnika, którzy podeszli do tej potyczki bez żadnego respektu dla rywala. - Obawialiśmy się tego zawodnika. Jesteśmy pełni szacunku dla jego możliwości i osiągnięć. Specjalnie przygotowaliśmy się do niego, przede wszystkim ustawienia w obronie. Myślę, że w dużym stopniu zdały one egzamin - mówił po meczu Łukasz Szymik, szkoleniowiec MKKS-u. W początkowej fazie gry największym zagrożeniem w ekipie gości był jednak Tomasz Stępień. 22-letni rzucający obrońca był nie do powstrzymania dla defensorów rybnickiej ekipy szczególnie w pierwszej kwarcie. W niej zdobył aż 12 punktów, dzięki czemu początkowa faza meczu należała do Open Basket Pleszew. Śląska drużyna nie radziła sobie z szybkim kontratakiem rywali, popełniając ponadto dużo niewymuszonych strat.

Na początku drugiej odsłony świetnie dysponowany Stępień podwyższył prowadzenie Basketu do 11 punktów - 31:20. Wydawało się wówczas, że podopieczni trenera Szymika nie znajdą odpowiedniej recepty na dobrze dysponowanych gości. Tymczasem rybniccy koszykarze nie zamierzali łatwo składać broni i szybko przystąpili do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał nie kto inny jak Stanisław Grabiec. Najlepszy strzelec MKKS-u dwukrotnie przedziurawił kosz gości zza linii 6,25m oraz popisał się kilkoma skutecznymi akcjami w defensywie. Pleszewianie jedynie przez chwilę potrafili dotrzymać kroku rozpędzonym gospodarzom. Końcówka pierwszej połowy to prawdziwy popis miejscowych koszykarzy. Najpierw Marcin Marczyk celnie trafił za trzy punkty a równo z końcowa syreną Grabiec wyprowadził MKKS na prowadzenie 42:38.

Szkoleniowiec gości Marek Śmiłowicz od początku drugiej części spotkania nakazał swoim podopiecznym krycie "strefą". Nie wpłynęło to jednak na grę rybniczan, którzy z minuty na minutę zyskiwali inicjatywę. Z obwodu zaczęli trafiać także inni zawodnicy, między innymi Rajnhold i Ochodek. Ponadto siłą spokoju i dużym wyrachowaniem wykazywał się Marczyk, który okazał się najlepszym zawodnikiem wśród zwycięzców. Jego 22 punkty i 14 zbiórek mówią same za siebie. W miarę upływu czasu rywalizacja na rybnickim parkiecie zaczęła nabierać rumieńców. Obie ekipy toczyły niezwykle wyrównany bój, w którym nie brakowało ostrych spięć pod oboma koszami. Na uwagę zasługuje postawa Adama Anduły i Jacka Rducha. Duet podkoszowych MKKS-u przez 40 minut nękał doświadczonego Parzeńskiego, dzięki czemu pięciokrotny mistrz Polski mylił się w kluczowych momentach.

Podopieczni Szymika postawili kropkę nad i w czwartej kwarcie. Kolektywna gra całego zespołu oraz wysoka skuteczność w rzutach z dystansu pozwoliła dowieść do końca cenne zwycięstwo. W tym czasie ważne punkty zdobywał Łukasz Ochodek oraz niewidoczny wcześniej Adam Białdyga. W końcowych momentach kilka firmowych akcji zaprezentował Parzeński oraz Stępień, lecz tego dnia ich drużyna nie potrafiła pokonać młodych i ambitnych koszykarzy z Rybnika. Warto podkreślić bardzo dobrą skuteczność MKKS-u w rzutach za trzy punkty (12/25). Gospodarze dość niespodziewanie wygrali także walkę na tablicach w stosunku 47:36.

- Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Jestem bardzo dumny z mojego zespołu. Po niemrawym początku potrafiliśmy się podnieść i wyciągnąć wnioski. Mimo, że trzecia kwarta znów była ciut słabsza, szanowaliśmy siły i graliśmy rozsądnie. Wiedziałem, że w końcu uruchomi się Łukasz Ochodek i tak też się stało. Mieliśmy też trochę problemów, bo w czasie gry kontuzji nabawił się Stanisław Grabiec. Mimo tego, chłopcy się nie poddali i z tego jestem bardzo szczęśliwy i zadowolony. Tak to jest w koszykówce, że są ludzie którzy mają talent do rzucania. U nas jest kilka takich osób. Pielęgnujemy ten element, żeby był naszą silną stroną - powiedział po meczu Szymik.

MKKS Rybnik - Open Basket Pleszew 86:75 (18:25, 24:13, 14:17, 30:20)

MKKS Rybnik: Marcin Marczyk 22 (14 zb), Łukasz Ochodek 18, Stanisław Grabiec 15, Adam Białdyga 9, Jacek Rduch 9, Paweł Rajnhold 8, Adam Anduła 4, Szymon Wziętek 1, Łukasz Piórkowski 0, Tomasz Gołysz 0, Kamil Gitner 0.

Open Basket Pleszew: Tomasz Stępień 31, Dariusz Parzeński 21, Marcin Kałowski 9, Jakub Szymczak 7, Kamil Sierański 4, Alan Urbaniak 3, Tomasz Zyber 0, Bartosz Gawroński 0, Rafał Kikowski 0, Adam Kaczmarczyk 0.

Źródło artykułu: