Bohaterem spotkania okazał się Lawrence Kinnard, który zanotował 31 punktów, przy skuteczności 11/15 z gry, w tym 6/8 w rzutach za trzy punkty! Doświadczony skrzydłowy dał Śląskowi drugą wygraną w sezonie.
- Mamy dwa zwycięstwa i z tego się bardzo cieszymy - podkreślał po meczu Mantas Cesnauskis, rozgrywający ekipy Śląska Wrocław. Litwin z polskim paszportem zdobył trzy punkty.
[ad=rectangle]
Wrocławianie zaskoczyli Trefl już w premierowej kwarcie. Goście popisywali się niesamowitą skutecznością w rzutach za trzy punkty, notując aż pięć trójek w pierwszej odsłonie. Nic więc dziwnego, że podopieczni Emila Rajkovicia prowadzili aż 28:13.
- Byliśmy dobrze dysponowani, ale na końcu daliśmy się im nieco rozrzucać i nas dogonili. Niepotrzebna była taka nerwówka na samym końcu - zauważył Cesnauskis.
Po przerwie spotkanie zdecydowanie bardziej się wyrównało. Trefl gonił, lecz nie potrafił dopaść dobrze grającego Śląska. Kiedy przewaga gości oscylowała wokół 5-8 punktów, miejscowi kibice zaczęli wierzyć w horror z happy endem. W końcówce Trefl doprowadził nawet do stanu 93:94, lecz bohater dnia Kinnard postawił kropkę nad "i" i Śląsk sięgnął po pełną pulę.
- W Sopocie wiele drużyn z pewnością przegra, więc to zwycięstwo jest bardzo cenne. Trefl na własnej hali gra naprawdę dobrze. Cieszę się, że wygraliśmy. Przed sezonem mieliśmy wiele kłopotów z kontuzjami i potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby wszystko poskładać. Nie mogliśmy złapać swojego rytmu - mówił Cesnauskis.