- Walczyliśmy, graliśmy agresywnie, ale i tak zabrakło. Zaważyła czwarta kwarta, którą przegraliśmy dużą różnicą punktów. Dochodziliśmy rywali, czuli oni nasz oddech na swoich plecach, mieli pięć czy sześć oczek przewagi i brakowało jednej lub dwóch dobrych akcji w obronie, które zbliżyłyby nas w okolice remisu i wtedy byłaby otwarta karta. Tak się jednak nie zdarzyło i przegraliśmy dwucyfrową różnicą - skomentował Przemysław Zamojski.
[ad=rectangle]
Drużyna Buducnostu Voli Podgorica była bardzo skuteczna w rzutach zza łuku. Zespół z Czarnogóry trafił aż 15 z 28 prób za trzy punkty. - Grali szybko, bardzo dobrze dzielili się piłką, nie przetrzymywali jej, tylko ładnie rozrzucali piłkę na pozycje na obwodzie, niscy zawodnicy kreowali przewagę nad pick&rollach, atakowali naszych wysokich graczy i skrzydłowy musieli pomagać, by nie było czystych podań pod kosz. W tym momencie piłka była rozrzucana na obwód, a tam już się nie mylili - dodał "Zamoj".
Trzypunktowe trafienia podopiecznych Igora Jovovica nie miały miejsca jedynie z czystych pozycji. Środowi rywale Stelmetu Zielona Góra celnie rzucali nawet niemal przez ręce biało-zielonych. - Trzy czwarte z tych trojek to były ciężkie rzuty, gdzie my dobrze broniliśmy, byliśmy przy rzucających zawodnikach z ręką przy twarzy, a mimo tego trafiali zza łuku - zakończył Zamojski.
trzeba bylo te dwie akcje w obronie przeprowadzić !!!
przeciwnik to zrobił, sam udanie trafił i po zawodach
zapamietaj chlopie, ze na tym polega wygrywanie meczy Czytaj całość