Prudnicki zespól przez trzy kwarty dreptał po piętach faworyzowanej "Stalówce". Sił przyjezdnym zabrakło w ostatniej odsłonie meczu przegranej różnicą aż 19 punktów. - Nie wiem co się stało w ostatniej kwarcie. Musimy to na spokojnie przeanalizować. Chyba za bardzo uwierzyliśmy w swój rzut. Nasze akcje kończyły się szybko. Stal dokonała zmian z ławki, wnoszących świeżość. Odjechali nam podcinając skrzydła - mówi Krzysztof Chmielarz, gracz Pogoni.
[ad=rectangle]
26-letni koszykarz mógł ponownie zagrać przed dobrze mu znaną publicznością. Ostrów Wielkopolski to jego rodzinne miasto. - Tym razem kibice nie byli po mojej stronie. Cieszy taka fajna atmosfera jaka panuje w ostrowskiej hali. Mało jest w pierwszej lidze drużyn z tak liczną publicznością. Szkoda, że nie dotrzymaliśmy Stali kroku bo kibice zasłużyli na ciekawszą końcówkę meczu - chwali publikę rozgrywający, który zanotował 14 punktów i 5 asyst.
Skazywany na pożarcie przed sezonem beniaminek z Prudnika ma już na swoim koncie 3 zwycięstwa. Zespół bez gwiazd potrafi skutecznie rywalizować na pierwszoligowych parkietach. - Przed sezonem brałbym w ciemno taki bilans jaki aktualnie mamy. Z przebiegów spotkań mogliśmy mieć jeszcze przynajmniej jedno zwycięstwo więcej. Szkoda meczu w Tychach - mówi nasz rozmówca.
Jego zdaniem klub z Ostrowa Wielkopolskiego, w którym stawiał swoje pierwsze kroki z basketem jest jednym z faworytów bieżącego sezonu. - Sala przy Kusocińskiego to twierdza i ciężko będzie ją komukolwiek zdobyć. Według mnie Stal jest zespołem, który będzie liczyć się w tym sezonie. Zobaczymy jak im pójdzie z zespołami z Krosna i Łańcuta, które są też bardzo silne - kończy Chmielarz.