Chyba nikt nie spodziewał się, że WKS Śląsk Wrocław może zacząć sezon od stanu 6-0. Tymczasem w sobotę zawodnicy Emila Rajkovicia wygrali właśnie po raz szósty z rzędu i do poniedziałku (do meczu innego niepokonanego zespołu - PGE Turowa Zgorzelec) samotnie liderują stawce Tauron Basket Ligi.
[ad=rectangle]
W weekend koszykarze Śląska okazali się lepsi od Polfarmexu Kutno. Beniaminek Tauron Basket Ligi zagrał solidnie przeciwko byłemu mistrzowi Polski, ale w końcówce wrocławianie zachowali więcej zimnej krwi. Przegrywali już bowiem 17:29, 34:43 i 54:61, ale ostatnie pięć minut wygrali 22:10 i zgarnęli dwa punkty.
- Chcę pogratulować moim zawodnikom. Walczyli bardzo skutecznie przez całe spotkanie, nawet wtedy, gdy rywal łapał rytm i odskakiwał nam na kilka punktów. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, nadal jesteśmy niepokonani - mówił po meczu trener Rajković, dodając - Mój zespół to zespół z wolą walki. Pokazaliśmy wielki charakter w tym meczu. Ciężko jest wskazać, który moment spotkania był kluczowy, ale myślę, że trójka Lawrence'a była bardzo ważna. Dała nam pewność siebie na kolejne minuty.
Wspomniane trafienie Lawrence'a Kinnarda sprawiło, że Śląsk od stanu 54:61 szybko dogonił wynik i zrobiło się 61:61. Gospodarze zaczęli grać nerwowo, co było wodą na młyn dla rywali. Na prowadzenie wrocławian wyprowadził Roderick Trice, najpierw rzutem spod kosza, a następnie z dystansu i stało się jasne, że Śląsk zgarnie szóstą wygraną w lidze.
- Nie myślimy o tej serii. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu i to jest nasz cel. Cieszy mnie postawa zespołu i charakter z jakim gramy - podsumował Rajković.