Nastąpi przełamanie?
Tarnobrzeżanie bardzo chcą w końcu zasmakować ligowego zwycięstwa. Patrząc na kalendarz gier ekipy Pyszniaka - to właśnie w Gdyni będzie (chyba) najłatwiej o zwycięstwo. W następnych meczach drużyna z Podkarpacia zmierzy się z Wilkami Morskimi Szczecin, Treflem Sopot, Stelmtem Zielona Góra, Energą Czarnymi Słupsk oraz Anwilem Włocławek. 28 grudnia na własnym parkiecie tarnobrzeżanie na własnym parkiecie podejmą beniaminka - Polfarmex Kutno.
O co chodzi w defensywie?
Nie ma co ukrywać, że to właśnie defensywa jest najsłabszym elementem w grze podopiecznych Zbigniewa Pyszniaka. Średnia traconych punktów przez Jezioro w tym sezonie wynosi jak na razie 101,8 punktu! Tarnobrzeżanie są "liderem" w tej niechlubnej statystyce. W ostatniej kolejce Akademicy z Koszalina rzucili ekipie Pyszniaka aż 118 oczek!
- Jeśli zawodnicy nie przestawią się mentalnie do gry w defensywie, to będziemy grać tak jak gramy. Koszykarze o tym wiedzą, ale nie przeradza się to w czyny. W ataku nie jest najgorzej, ale kuleje obrona. Jak nie wyjdą na parkiet i nie będę się chcieli zmęczyć w defensywie, to tak to będzie wszystko wyglądało - mówił po ostatnim spotkaniu trener Pyszniak.
[ad=rectangle]
Wąska rotacja
W obecnym sezonie trener Zbigniew Pyszniak ma spore problemy z rotacją meczową - szczególnie mało komfortowa jest sytuacja z polskimi zawodnikami. Tak naprawdę szkoleniowiec z Podkarpacia korzysta z trzech graczy, którzy legitymują się polskimi paszportami - Kacpra Młynarskiego, Kevina Wysockiego oraz Jakuba Patoki. W piątek do dyspozycji Pyszniaka nie będzie Dawid Morawiec, który nabawił się kontuzji kostki.
Jego brak oznacza, że rotacja polskimi zawodnika w ekipie Jeziora Tarnobrzeg będzie ograniczona do minimum w spotkaniu z Asseco Gdynia.
Po stronie gdyńskiej nadal do gry nie jest przewidziany Przemysław Frasunkiewicz, który zmaga się z urazem kolana.
"Gdynia Arena" prawdziwą twierdzą
W gdyńskiej hali ekipom przyjezdnym gra się niezwykle trudno. W tym sezonie porażki poniosły drużyny ze Szczecina i Zielonej Góry. Szczególnie przegrana Stelmetu była sporą niespodzianką. Warto zauważyć, że w poprzednim sezonie Asseco na własnym parkiecie doznało zaledwie pięciu porażek - w ćwierćfinale ekipa z Winnego Grodu po bardzo emocjonujących spotkaniach dwukrotnie wygrywała w "Gdynia Arena".
Młodzież znów na pierwszym planie?
Ze świetnej strony pokazuje się w tym sezonie gdyńska młodzież - Filip Matczak oraz Sebastian Kowalczyk zrobili spore postępy w wakacje i teraz decydują o obliczu Asseco Gdynia. Ten pierwszy średnio na mecz rzuca 13,8 punktu, z kolei 21-letni rozgrywający notuje 7,8 oczek i 1,5 asysty.
- My mamy w swoim zespole aż czterech zawodników poniżej 23 lat, dlatego to, że czasami zabraknie im doświadczenia jest całkiem normalne, ale na tym polega chyba proces ogrywania i rozwijania ich. Musimy się z tym liczyć, mając bardzo młodą drużynę - ocenia trener David Dedek.