Można śmiało powiedzieć, że Marcin Stefański w niedzielę odniósł podwójny sukces. Jego drużyna - Trefl Sopot w hicie 7. kolejki Tauron Basket Ligi ograła Stelmet Zielona Góra. Zawodnik zdobył co prawda tylko dwa punkty, ale był ważnym punktem gospodarzy.
[ad=rectangle]
Drugi sukces Stefański odniósł w sferze polityki. Koszykarz kandydował do Rady Miasta Sopotu. Co prawda startował dopiero z 10. pozycji na liście Platformy Sopocian w Okręgu I, ale ostatecznie dostał się do Rady Miasta, mimo że w swoim okręgu miał takie osobistości jak: Jacek Karnowski, Zbigniew Duzinkiewicz czy Maria Filipowska-Walczuk.
Stefański w Sopocie jest już od 2009 roku. Stał się symbolem "nowego" Trefla. Koszykarz podkreśla, że znakomicie czuje się w tym miejscu. - Świetnie się tutaj czuję. Mogę powiedzieć, że się tutaj zadomowiłem, mam dobre relacje w klubie oraz z kibicami. Żona jest z Trójmiasta i doskonale się tutaj czuję. Powiem więcej - nawet gdybym miał jakieś oferty z innych klubów, to i tak bym ich nie rozważał - zaznacza Stefański.
Ciekawostką jest fakt, że podobną funkcję, tylko że w Wilnie kilka lat temu, sprawował trener Darius Maskoliunas.