Saso Filipovski: Nadal nie jesteśmy na wysokim poziomie

- Zwycięstwo nad Anwilem jest dla nas ważne, ale nadal nie jesteśmy na wysokim poziomie - powiedział po wygranej w Hali Mistrzów trener Stelmetu Zielona Góra, Saso Filipovski.

Anwil Włocławek niespodziewanie sprawił wiele problemów Stelmetowi Zielona Góra w meczu 8. kolejki Tauron Basket Ligi. Wicemistrz Polski przejął prowadzenie w spotkaniu dopiero na niespełna cztery minuty przed końcem meczu, ale gdy już to zrobił - nie wypuścił szansy z rąk. Wcześniej, przez ponad trzy kwarty dominowali włocławianie.
[ad=rectangle]
- Zaczęliśmy to spotkanie praktycznie bez agresywności i bez intensywności. Zaczęliśmy mecz tak, jak nigdy nie powinno się zaczynać meczów. Graliśmy biernie i straciliśmy wiarę w siebie, bo mieliśmy dużo otwartych rzutów, ale niczego nie trafialiśmy. Nasz atak nie funkcjonował na wysokim poziomie i przez to pojawiły się problemy w defensywie - tłumaczył po zakończeniu pojedynku trener Stelmetu, Saso Filipovski.

Anwil wygrywał po pierwszej kwarcie 27:17, a po pierwszej połowie utrzymywał dziesięciopunktowe prowadzenie (46:36). I choć z każdą akcją zielonogórzanie zbliżali się do Rottweilerów (59:55 na koniec trzeciej odsłony), to jednak jeszcze w połowie czwartej kwarty gospodarze mieli kilka punktów więcej (67:60 po punktach Deonty Vaughna). Goście wyszarpali dwa punkty dopiero w samej końcówce meczu, kiedy punktowali Aaron Cel, Przemysław Zamojski i Quinton Hosley.

- W drugiej kwarcie było nieco lepiej, ale zdecydowanie naszą koszykówkę zaczęliśmy grać dopiero po zmianie stron. W końcu funkcjonowała defensywa - pozwoliliśmy zdobyć Anwilowi tylko 28 punktów po przerwie - i ogółem sądzę, że trzecia oraz czwarta kwarta naprawdę nie wyglądały źle - komentował słoweński szkoleniowiec.

Dla Filipovskiego był to szczególny mecz. Odkąd objął stery w Stelmecie, wygrał bowiem pierwsze spotkanie (po wcześniejszych trzech porażkach). Po 40 minutach starcia z Anwilem, trener nie był jednak do końca zadowolony z gry swoich zawodników.

- Mimo wszystko nadal nie jesteśmy na wysokim poziomie. Podeszliśmy do tego meczu nieco zmęczeni, bo przecież dopiero co wróciliśmy z dalekiej podróży do Rosji, a do tego mieliśmy tylko jeden trening na przygotowanie się do Anwilu. Tym bardziej więc to zwycięstwo nad Anwilem jest dla nas ważne - zakończył Filipovski.

Źródło artykułu: