Zacięty pojedynek gigantów - relacja z meczu Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński

Cóż to był za mecz! Po świetnej końcówce Legia Warszawa pokonała Spójnię Stargard Szczeciński. Zacięty pojedynek stoczyło dwóch centrów.

Od początku niedzielnego spotkania częściej inicjatywę posiadała Legia Warszawa, choć emocji nie brakowało. Spójnia do Wilanowa przyjechała w najsilniejszym składzie. W pierwszej piątce zagrał już powracający po kontuzji Jerzy Koszuta, który zdobył dziewięć punktów. Z ławki rezerwowych wszedł Marcin Stokłosa, autor sześciu asyst.

[ad=rectangle]

Stargardzianie rywali gonili już w pierwszej kwarcie. Przegrywali 9:16, lecz akcje Piotra Pluty oraz Stokłosy pozwoliły zmniejszyć stratę. Obie drużyny w tej odsłonie popełniały sporo błędów. Na początku drugiej kwarty Legioniści szybko powrócili do siedmiopunktowej przewagi dzięki trafieniom Łukasza Wilczka i Cezarego Trybańskiego. Czas zdawał się jednak działać na korzyść gości. Wyszli oni nawet na trzypunktowe prowadzenie, lecz po ciekawej końcówce drugiej kwarty na przerwę schodzili przy stanie 35:34.

Trzecia "ćwiartka" to walka cios za cios. Najwyższa przewaga Spójni to trzy "oczka", a Legi cztery (54:50). Ta część zakończyła się jednak sprawiedliwym remisem. Pierwszy poważniejszy kryzys dopadł przyjezdnych na początku czwartej kwarty. Przez ponad dwie minuty nie potrafili oni trafić do kosza, a w tym czasie efektowną akcją z faulem rywala popisał się Trybański, a z dystansu przymierzył Michał Aleksandrowicz.

Podopieczni Aleksandra Krutikowa zdołali jeszcze podjąć rękawicę. Zmniejszyli stratę do punktu, lecz ta minimalna różnica w ostatnich fragmentach spotkania działała na ich niekorzyść. Wojskowi wytrzymali próbę nerwów, a gdy "trójkę" trafił Wilczek stało się jasne, że tylko nadzwyczajny zbieg okoliczności mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Spójni. Próbował jeszcze Pluta, lecz tylko jedna skuteczna akcja nie mogła wyprowadzić z równowagi faulowanych gospodarzy. Nie mylili się oni z linii rzutów wolnych. Rywale do końca próbowali zmniejszać straty. Ponieważ byli nieskuteczni i szybko przerywali akcje miejscowych końcowa różnica urosła do dziesięciu punktów. Legia odniosła bardzo ważne zwycięstwo i do punktu zmniejszyła stratę w ligowej tabeli do czwartej Spójni.

Legia była skuteczniejsza, rzucała na poziomie 52 proc. z gry. Wygrała również rywalizację pod tablicami (37:28). Tu przewaga warszawskich koszykarzy uwidoczniła się po przerwie, gdyż w pierwszej połowie był remis. Legioniści sporo zbierali na atakowanej tablicy, dzięki czemu w istotnych momentach mogli ponawiać swoje akcje. Ich słabością były za to 22 straty przy 14 takich błędach rywali.

O zwycięstwie gospodarzy przesądziły indywidualności. Bardzo długo pasjonujący pojedynek toczyli Cezary Trybański i Rafał Bigus. Dłużej na parkiecie przebywał pierwszy Polak w NBA, lecz pod tym względem wyczyny obu doświadczonych graczy są imponujące. Do przerwy obaj grali na identycznej skuteczności, mieli też po 10 punktów i pięć zbiórek. W drugiej połowie Trybański dołożył kolejnych 10 "oczek" i cztery zbiórki. Łączny dorobek Bigusa to 12 punktów i pięć zbiórek.

Łukasz Wilczek zdobył 22 punkty trafiając 8/11 z gry. Rozgrywający Legii kreował pozycje dla kolegów. Miał osiem asyst. Popełnił też jednak osiem strat, w tym kilka w końcówce, gdy wynik nie był jeszcze przesądzony. Michał Aleksandrowicz zdobył 17 punktów (6/17 z gry). W Spójni sześć punktów i 10 zbiórek uzyskał Łukasz Bodych, a 14 "oczek" to dorobek Piotra Pluty.

Legia Warszawa - Spójnia Stargard Szczeciński 79:69(16:14, 18:21, 20:19, 25:15)

Legia: Wilczek 22, Trybański 20, Aleksandrowicz 17, Kobus 7, Bierwagen 6, Kwiatkowski 4, Ornoch 3, Bojko 0, Paszkiewicz 0, Zapert 0.

Spójnia: Pluta 14, Bigus 12, Koszuta 9, Żytko 9, Soczewski 8, Łukasz Bodych 6, Stokłosa 6, Wróblewski 5, Kasprzak 0, Mieczkowski 0.

Źródło artykułu: