Kamil Łączyński: Potrzebowaliśmy zespołowości
Rozgrywający radomskiej drużyny w piątkowy wieczór miał powody do zadowolenia. Jego zespół pokonał bowiem Śląsk. - Wiedzieliśmy, kto do nas przyjeżdża i jak zaczął sezon - podkreślił.
Piotr Dobrowolski
Rozgrywający Rosy zaliczył, podobnie jak koledzy, bardzo dobry występ w piątkowy wieczór. "Otarł się" o double-double, zapisując ostatecznie na swoim koncie 9 punktów i tyle samo asyst. Zajęło mu to 24 minuty. Trafił bardzo ważny rzut z dystansu, który poderwał kolegów do walki i jeszcze napędził grę gospodarzy.
Łączyński rozdał w piątek 9 asyst
Pojedynek otwierający ósmą kolejkę Tauron Basket Ligi mógł podobać się kibicom. Rozgrywany był bowiem w szybkim tempie, nie brakowało efektownych akcji. - Wykorzystywaliśmy ich każdą lukę w obronie. Bardzo chciałbym podziękować publiczności, bo poniosła nas w obronie. W ataku gra się wtedy łatwiej - zwrócił uwagę koszykarz.
Łączyński wypadł o wiele lepiej od swojego vis a vis, Roberta Skibniewskiego. - Robert miał 4 straty, a ja 5, więc chyba zagrał lepiej - odpowiedział na pytanie jednego z dziennikarzy o ocenę swojego występu na tle kolegi z reprezentacji. - Moja drużyna wygrała, ale nie ma pojedynków personalnych, to nie tenis. Gra się zespołowo, Rosa Radom zwyciężyła i dwa punkty zostały u nas. Niewątpliwie łatwiej się gra wtedy, kiedy funkcjonuje się na wysokim poziomie w obronie - zakończył.